Inflacja zjada wzrost płac, ale pomaga budżetowi

Realna wartość dodatków 500+ może na koniec tego roku spaść do ok. 450 zł. To jeden z przykładów strat, jakie przynosi szybki wzrost cen. Ale są też pewne korzyści.

Aktualizacja: 10.01.2020 06:07 Publikacja: 09.01.2020 21:00

Inflacja zjada wzrost płac, ale pomaga budżetowi

Foto: Adobe Stock

Inflacja przyspiesza, w całym 2020 r. może sięgnąć od 3,3 proc. do – nawet – 3,9 proc. W 2019 r. było to zaś 2,3 proc., a w 2018 r. – jedynie 1,6 proc. Pytanie, kto na tym skorzysta, a kto straci?

Po stronie tych, którzy odczują negatywne skutki przyspieszonego wzrostu cen, są oczywiście przede wszystkim konsumenci.

Czytaj także: To dopiero początek cenowego wstrząsu

Spadek siły nabywczej

– Inflacja zjada część wzrostu wynagrodzeń, więc realnie będą rosły one coraz wolniej – komentuje Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA. Jak to działa? Według prognoz Mrowca, jeśli w 2020 r. podwyżki płac wyniosą nominalnie 6,5 proc., a inflacja 3,3 proc., to realnie nasze dochody zwiększą się już tylko o 3,2 proc. Dla porównania w 2018 r. było to 5,4 proc., a w 2019 r. – ok. 4,8 proc.

Podwyższona inflacja szkodzi też tym świadczeniom i transferom publicznym, które dostajemy od państwa, a które nie podlegają waloryzacji. Najlepszym przykładem są dodatki w ramach programu Rodzina 500+. Ich realna wartość w momencie uruchomienia w lipcu 2016 r. wynosiła 500 zł. Na koniec 2019 r. było to już ok. 460 zł zł, a na koniec 2020 r. może być już tylko 450 zł. To znaczy, że za te same 500+ możemy nabyć coraz mniej towarów.

Deweloperzy zyskują

Niezbyt miła niespodzianka czeka też osoby, które mają oszczędności. Nie zanosi się bowiem na to, by Rada Polityki Pieniężnej – w ślad za rosnącą inflacją – podwyższyła stopy procentowe. A dopóki to nie nastąpi, oprocentowanie lokat bankowych pozostanie na bardzo niskim poziomie. Jak podaje GUS, w październiku 2019 r. oprocentowanie depozytów terminowych (do 2 lat włącznie) wynosiło 1,4 proc., czyli dużo poniżej inflacji. Zgromadzone tam oszczędności coraz szybciej tracą wartość.

– W warunkach niskich stóp procentowych i rosnących cen Polacy szukają innych sposobów na pomnażanie swoich oszczędności – zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – A jednym z nich okazuje się zakup nieruchomości – dodaje. Obecnie ceny mieszkań rosną i co zamożniejsi Polacy mogą traktować taką inwestycję jako formę zabezpieczenia przed inflacją. Choć, zdaniem Mrowca, w ten sposób szybciej rośnie bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości. W okresie przejściowym to sytuacja korzystna dla deweloperów.

Biznes zarabia czy traci

Nie tylko dla nich wyższa inflacja jest korzystna. – To przede wszystkim budżet państwa – zaznacza Bujak. – Im wyższe ceny towarów i usług, tym większa baza podatkowa i wyższe wpływy do budżetu z VAT czy akcyzy – wyjaśnia. Plan finansowy państwa na 2020 r. zakłada, że inflacja wyniesie 2,5 proc., jeśli więc będzie to 3,3–3,9 proc., to minister finansów może się tylko cieszyć. – Obecna sytuacja niesie też pewne ryzyka, takie jak ograniczenie przez Polaków konsumpcji, co spowodowałoby wolniejszy wzrost bazy podatkowej. Do tego może się pojawić wyraźny wzrost rentowności obligacji i kosztów obsługi długu, gdyby RPP podniosła stopy procentowe. Budżet będzie musiał wydać więcej na waloryzację świadczeń, ale bilans dla kasy państwa powinien być pozytywny – ocenia Bujak.

A czy na wzroście inflacji korzysta też biznes? Inaczej mówiąc: czy wzrost cen ich produktów i usług wynika tylko ze wzrostu kosztów prowadzonej działalności, czy też może przy okazji firmy chcą coś uszczknąć dla siebie, podnosząc swoje marże? – Z jednej strony wydaje się, że po kilku latach posuchy pojawiło się w końcu miejsce na wyższe marże czy raczej ich powrót do realnego poziomu – ocenia Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander Bank Polska. Wyjaśnia, że jeszcze do niedawna większość firm nie chciała przerzucać rosnących kosztów pracy na barki konsumentów, za to ograniczała swoje realne zyski. Teraz jest okazja, by to zmienić. – Z drugiej strony: czy w warunkach spowolnienia gospodarczego, z jakim mamy do czynienia, jest miejsce na odbudowywanie marż? – rozważa Ogonek.

Inflacja przyspiesza, w całym 2020 r. może sięgnąć od 3,3 proc. do – nawet – 3,9 proc. W 2019 r. było to zaś 2,3 proc., a w 2018 r. – jedynie 1,6 proc. Pytanie, kto na tym skorzysta, a kto straci?

Po stronie tych, którzy odczują negatywne skutki przyspieszonego wzrostu cen, są oczywiście przede wszystkim konsumenci.

Pozostało 92% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska