To szacunki maksymalne, przewidujące przeniesienie poza Państwo Środka wszystkich zakładów produkujących na inne rynki. Analitycy BoA określili te prognozowane koszty jako „poważne, ale nie zaporowe".
Czytaj także: Akcja ewakuacja. Żegnajcie, Chiny
Część amerykańskich i europejskich firm myślała o relokacji części produkcji z Chin już od kilku lat, a niektóre przeniosły już swoje zakłady. Pandemia Covid-19 sprawiła jednak, że dużo więcej spółek dostrzegło niebezpieczeństwa związane z nadmierną koncentracją produkcji w jednym kraju. Sondaż przeprowadzony przez BoA wykazał, że po wybuchu pandemii 80 proc. globalnych sektorów doświadczyło zakłóceń w łańcuchach dostaw.
Tymczasem z badania UBS Evidence Lab wynika, że 85 proc. firm amerykańskich oraz 60 proc. chińskich planuje lub już rozpoczęło przenoszenie produkcji z ChRL. Spółki z USA mogą zmniejszyć swoją produkcję w Chinach o 46 proc. UBS Evidence Lab szacuje, że z powodu tych kroków wartość chińskiego eksportu spadnie o 500–700 mld dol.
Analitycy UBS zaliczają Polskę do krajów, które mogą znacznie skorzystać na procesie relokacji. Co prawda dla firm amerykańskich najatrakcyjniejsze do przenoszenia produkcji są: same USA, Meksyk, Kanada i Japonia, a dla europejskich Turcja, Egipt i Tunezja, to nasz kraj też ma solidne atuty. Nie tylko dogodne położenie.