- Grupa BRICS, która rozrosła się z pierwotnych czterech do dziewięciu członków, nie ma żadnego wspólnego celu poza symbolicznym corocznym narzekaniem na niedostateczną reprezentację w instytucjach globalnych. W ciągu 15 lat swojego istnienia grupa nie zrobiła nic, aby osiągnąć jakiekolwiek zmiany – gospodarcze, polityczne czy organizacyjne – twierdzi w wywiadzie dla agencji Reuters brytyjski ekonomista Jim O'Neill, który ukuł termin BRIC w 2001 roku, gdy był głównym ekonomistą Goldman Sachs.
Czytaj więcej
„Prezydent Rosji Władimir Putin z zadowoleniem przyjął oferty przywódców BRICS dotyczące mediacji ws. konfliktu na Ukrainie” – podaje agencja AFP, powołując się na rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa.
BRICS to iluzja
- Pomysł, że BRICS może stać się prawdziwym globalnym klubem gospodarczym, takim jak G7, jest iluzją. Bardzo niepokojące jest to, że uważają się oni (członkowie BRICS – red.) za jakąś alternatywną organizację globalną, ponieważ jest to wyraźnie niemożliwe.
Jim O'Neill to wybitny ekonomista, który kierował Goldman Sachs Asset Management, pracował w brytyjskim ministerstwie skarbu i stał na czele zespołu doradców Chatham House. To on ukuł termin BRIC w odniesieniu do grupy dużych krajów rozwijających się – Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Na początku XXI w. wydawało się, że to one mają największy potencjał, aby stać się grupą gospodarczą najdynamiczniej rozwijającą się i atrakcyjną dla inwestycji, przypomina agencja.
Koncepcja sprawdziła się w pierwszej dekadzie XXI wieku i pojawiło się wiele funduszy inwestycyjnych zainteresowanych lokowaniem w BRIC. Pod względem organizacyjnym kraje BRIC ukształtowały się już z własnej inicjatywy w 2009 r., kiedy odbył się pierwszy szczyt grupy. W następnym roku do grupy zaproszono RPA (w efekcie do nazwy dodano literę S). Zdaniem wielu analityków koncepcja wymyślona przez O'Neilla rozpadła się już w pierwszej połowie 2010 roku, kiedy gospodarki Rosji i Brazylii zaczęły popadać w stagnację i w dużej mierze traciły zainteresowanie inwestorów. A Rosja za sprawą Putina i jego dworu okazała się regionalnym agresorem, który Zachód obłożył sankcjami w związku z pierwszą inwazją na Ukrainę w 2014 roku.