W poniedziałek taniał nie tylko szekel, mimo że na jego ratowanie Izrael przeznaczył 45 mld dol. Ucierpiały również waluty rynków wschodzących, bo w niepewnych czasach inwestorzy uciekają od ryzyka (złoty po osłabieniu w ciągu dnia nieznacznie się umocnił). Drożała ropa naftowa, chociaż dostawy nie są zakłócone.
Oprócz dolara wzmocniły się jeszcze uważane za bezpieczne frank szwajcarski i japoński jen. Poszukiwane jest także złoto, które podrożało o 2 proc., do 1849 dol. za uncję i pociągnęło za sobą w górę także ceny srebra. Rósł jednocześnie popyt na amerykańskie obligacje skarbowe. Czyli powtarza się inwestorski scenariusz na trudne czasy.
Otwarta wojna między Izraelem a palestyńskim Hamasem w każdej chwili może się zmienić w szerszy konflikt regionalny, a potem rozlać dalej.
Czytaj więcej
Krwawy atak Hamasu na Izrael dowodzi, że nie ma żadnej symetrii między działaniami obu stron. Dżihadyści należą do zupełnie innego kręgu cywilizacyjnego. Mimo wszystkich różnic i bieżących sporów dyplomatycznych, Polska i Izraelem należą do tego samego.
Atak na Izrael podbija ceny ropy
Nadal najwięcej niepewności związanych jest z postawą Iranu, który wydobywa 4,4 mln baryłek ropy dziennie i powoli, po poluzowaniu sankcji, wraca na rynki światowe. Jeśli rząd w Teheranie otwarcie wesprze Hamas, ceny ropy poszybują w górę. To oznaczałoby kolejne zaostrzenie na linii Waszyngton–Teheran.