Dla przedsiębiorców ma znaczenie to, że mamy rok wyborczy?
Tak, oczywiście, że ma. Rok wyborczy oznacza eskalację obietnic, coraz większą dawkę populizmu i prawdopodobieństwo wprowadzenia rozwiązań, których skutki mogą trwać przez wiele lat. Społeczeństwo jest coraz bardziej spolaryzowane, dla celów wyborczych część polityków wzmacnia niechęć do Unii Europejskiej. To wszystko powoduje, że rośnie niepewność, w tym niepewność warunków prowadzenia biznesu.
Co jest dla biznesu najtrudniejsze?
Brak stabilności prawa. Widziałem ostatnio statystyki dotyczące aktów prawnych przyjętych w tej kadencji Sejmu. Są to setki aktów, które wymagają uwagi, bez ich znajomości nie jest możliwe prowadzenie działalności gospodarczej. Szczególnie gdy zmiany dotyczą przepisów podatkowych. Niekiedy słyszymy, jak ustawodawca tłumaczy, że to wynik naszej obecności w Unii, ale po pierwsze jesteśmy jej członkiem, mamy więc wpływ na zmianę przepisów unijnych. Po drugie zaś, polskie wersje unijnych przepisów są bardziej szczegółowe i mocniej krępują prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce niż w Unii.
W zeszłym roku w Dzienniku Ustaw opublikowano prawie 550 nowych i nowelizowanych ustaw, w tym 32 razy zmieniono ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zwrócił pan może uwagę na to, jak długi i skomplikowany jest druk rocznego rozliczenia PIT?
To są niestety obciążenia związane z wprowadzeniem programu Polski Ład, do którego już nikt się nie przyznaje. Skutki tego programu to przykład, co może się wydarzyć, jeśli tak poważne zmiany podatkowe czy gospodarcze są wprowadzone bez konsultacji ze społecznością przedsiębiorców. Jesienią 2021 r. rząd zaprosił organizacje przedsiębiorców na kilka spotkań. Braliśmy w nich udział. To były listki figowe pokazujące, że trwają konsultacje, choć w rzeczywistości strona rządowa nie zwracała uwagi na to, co mówiliśmy.
Co powinien zawierać gospodarczy program wyborczy, by był przyjazny dla przedsiębiorczości?
Powinien przede wszystkim zapewnić stabilność przepisów podatkowych i gospodarczych. To po pierwsze. Po drugie, powinna być wprowadzona zasada, że prawo nie działa wstecz i dotyczy tylko przyszłych działań gospodarczych. Po trzecie, ważne jest zapewnienie odpowiednio długiego vacatio legis dla nowych rozwiązań. Czwartym punktem powinno być zapewnienie stabilności dla systemowych elementów gospodarki. Nie może być tak, jak dzieje się obecnie, że system bankowy jest chłopcem do bicia. Zapominamy o tym, że bankowość jest ważnym elementem potrzebnym do sprawnego obiegu gospodarczego. Osłabianie tego elementu infrastruktury gospodarczej ma negatywny wpływ dla wszystkich: tak dla biznesu, jak i dla wszystkich obywateli. I wreszcie: postawmy na przedsiębiorczość. Powrót do ustawy ministra Wilczka jest niemożliwy, ale władza powinna traktować przedsiębiorców jak partnerów, a nie jak przeciwników. Nie można oczekiwać od firmy, że w ciągu miesiąca rzuci wszystko i będzie się dostosowywała do zmian, które mogły być wprowadzone wcześniej i mogły mieć okres przejściowy, ale z przyczyn znanych tylko politykom należy je wprowadzić w ciągu kilku tygodni.
Tak się ostatnio stało ze zmianami w kodeksie pracy, prawda? Trwa nerwowe zmienianie regulaminów, umów wynikających z wprowadzenia pracy zdalnej czy hybrydowej. Papierologia kwitnie.
Tak, papierologia kwitnie, i to jest kwintesencja tego, jak bardzo zbiurokratyzowaną gospodarką się stajemy. Poza przedsiębiorcami nikt nie zdaje sobie sprawy, że tak gwałtowne zmiany są związane z kosztami: ktoś musi przejrzeć umowy, napisać aneksy, dostosować regulaminy. Dłuższe vacatio legis mogłoby ułatwić życie. Dobrobyt nie jest wytworzony przez państwo, które żyje z podatków, tylko przez przedsiębiorców i pracowników. Jeżeli warunki funkcjonowania gospodarki będą lepsze, to jakoś sobie damy radę, choć borykamy się z wieloma problemami, w tym z konsekwencjami wojny w Ukrainie. Część hamowania gospodarki wynika jednak z przyczyn wewnętrznych, choćby z późnej reakcji Rady Polityki Pieniężnej – stąd mamy wysoką inflację. Gospodarka została mocno obciążona dodatkowym podatkiem w postaci składki zdrowotnej.