Makroekonomicznym wydarzeniem tygodnia będzie zaplanowana na dziś (środę) publikacja danych o inflacji w lutym. Ankietowani przez „Parkiet” i „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie szacują, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 18,7 proc. rok do roku, po 17,2 proc. w styczniu. Różnica między skrajnymi szacunkami jest jednak spora, wynosi ponad 2 pkt proc. Pesymiści spodziewają się bowiem, że inflacja przyspieszyła do 19,2 proc. rocznie, a optymiści liczą się z wynikiem zbliżonym do styczniowego.
Tak duże zróżnicowanie szacunków inflacji w lutym odzwierciedla niepewność analityków co do konsekwencji dorocznej rewizji składu wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI). GUS aktualizuje ten koszyk co roku, aby przystawał do struktury wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego w poprzednim roku.
Po tej operacji GUS ponownie podaje poziom inflacji w styczniu. Od 2005 r. aktualizacja składu CPI najczęściej powodowała rewizję styczniowego odczytu inflacji w dół, maksymalnie o 0,3 pkt proc., ale zwykle o 0,1 pkt proc.
To wypadkowa dwóch powiązanych ze sobą sił: zmian relatywnych cen towarów i usług oraz zmiany preferencji konsumentów (towary i usługi, które drożeją relatywnie szybciej niż inne, zyskują wagę w CPI, chyba że konsumenci – także z powodu relatywnie szybkiego wzrostu cen – ograniczają ich spożycie).