Stopa bezrobocia rejestrowanego wzrosła w styczniu do 5,5 proc. z 5,2 proc. w grudniu. Czy widać tu jakieś symptomy pogorszenia koniunktury na rynku pracy?
W zachowaniu stopy bezrobocia żadnego wpływu spowolnienia gospodarczego na rynek pracy jeszcze nie widać. Styczniowa zwyżka to był efekt czysto sezonowy. Historycznie w pierwszym miesiącu roku stopa bezrobocia często rosła właśnie o 0,3 pkt proc., tak jak w br. Zarówno stopa bezrobocia, jak i liczba bezrobotnych, wynosząca około 857 tys., są rekordowo niskie jak na tę porę roku.
Powiedziała pani, że w wahaniach stopy bezrobocia jeszcze nie widać wpływu spowolnienia gospodarczego. Ten wpływ się prędzej czy później pojawi?
Delikatne ochłodzenie na rynku pracy już widać, tylko że nie w stopie bezrobocia. Maleje liczba ofert pracy, hamuje wzrost zatrudnienia. Dynamika płac jest dość stabilna, ale to jest związane z inflacją. Sądzę, że spowolnienie gospodarcze będzie tak wpływało na rynek pracy, że malała będzie liczba nowych miejsc pracy, ale nie będzie rosła liczba bezrobotnych. Przedsiębiorstwa od dłuższego czasu mają trudności ze znalezieniem pracowników. Jeśli oczekują, że ten rok będzie trudny, ale kolejne lata przyniosą ożywienie, to wolą nie zwalniać pracowników, żeby nie narażać się potem na koszty szukania nowych.
Wzrost zatrudnienia faktycznie wyhamował, ale skąd wiadomo, że to skutek osłabienia popytu na pracowników, a nie ich niedostępności? Może przedsiębiorstwa chcą wciąż zatrudniać, ale nie mogą?