Monika Kurtek, Bank Pocztowy: Niższa inflacja nie zatrzyma erozji siły nabywczej płac

Od marca inflacja zacznie maleć, ale do końca roku utrzyma się prawdopodobnie powyżej tempa wzrostu przeciętnej płacy – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Publikacja: 27.02.2023 03:00

Monika Kurtek, Bank Pocztowy: Niższa inflacja nie zatrzyma erozji siły nabywczej płac

Foto: parkiet tv

Stopa bezrobocia rejestrowanego wzrosła w styczniu do 5,5 proc. z 5,2 proc. w grudniu. Czy widać tu jakieś symptomy pogorszenia koniunktury na rynku pracy?

W zachowaniu stopy bezrobocia żadnego wpływu spowolnienia gospodarczego na rynek pracy jeszcze nie widać. Styczniowa zwyżka to był efekt czysto sezonowy. Historycznie w pierwszym miesiącu roku stopa bezrobocia często rosła właśnie o 0,3 pkt proc., tak jak w br. Zarówno stopa bezrobocia, jak i liczba bezrobotnych, wynosząca około 857 tys., są rekordowo niskie jak na tę porę roku.

Powiedziała pani, że w wahaniach stopy bezrobocia jeszcze nie widać wpływu spowolnienia gospodarczego. Ten wpływ się prędzej czy później pojawi?

Delikatne ochłodzenie na rynku pracy już widać, tylko że nie w stopie bezrobocia. Maleje liczba ofert pracy, hamuje wzrost zatrudnienia. Dynamika płac jest dość stabilna, ale to jest związane z inflacją. Sądzę, że spowolnienie gospodarcze będzie tak wpływało na rynek pracy, że malała będzie liczba nowych miejsc pracy, ale nie będzie rosła liczba bezrobotnych. Przedsiębiorstwa od dłuższego czasu mają trudności ze znalezieniem pracowników. Jeśli oczekują, że ten rok będzie trudny, ale kolejne lata przyniosą ożywienie, to wolą nie zwalniać pracowników, żeby nie narażać się potem na koszty szukania nowych.

Wzrost zatrudnienia faktycznie wyhamował, ale skąd wiadomo, że to skutek osłabienia popytu na pracowników, a nie ich niedostępności? Może przedsiębiorstwa chcą wciąż zatrudniać, ale nie mogą?

Z ankietowych badań wśród przedsiębiorstw, na przykład prowadzonych przez NBP, wynika, że przedsiębiorcy w sytuacji hamowania gospodarki tworzą mniej nowych miejsc pracy. Sytuacja demograficzna też jednak nie sprzyja wzrostowi zatrudnienia. Liczba osób, które wchodzą na rynek pracy, z roku na rok maleje i to zjawisko będzie się pogłębiało. Ratunkiem będzie dalszy wzrost wskaźników aktywności zawodowej.

Czy wyhamowanie wzrostu popytu na pracowników będzie ograniczało wzrost płac, który w styczniu, po wyraźnym spadku w grudniu, znów przyspieszył i był mniej więcej taki jak średnio w 2022 r.?

Sądzę, że nominalne tempo wzrostu wynagrodzeń będzie ściśle powiązane z tym, co się będzie działo z inflacją. W I kwartale dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw wciąż będzie dwucyfrowa. Od marca inflacja powinna schodzić w dół, a presja na wzrost płac będzie malała.

Zależność między wzrostem płac a inflacją idzie od inflacji do płac, a nie na odwrót? To wysoka inflacja sprzyja podwyżkom, a nie duże podwyżki podtrzymują inflację?

Oba te mechanizmy mogą działać jednocześnie w ramach tzw. spirali płacowo-cenowej, o której sporo się ostatnio mówiło. Wydaje mi się jednak, że zbliżamy się do momentu, gdy inflacja będzie opadała, a w związku z tym do tej spirali nie dojdzie. Ale nie można tego całkowicie wykluczyć.

Kiedy płace znów zaczną rosnąć szybciej niż ceny?

Moim zdaniem to nie nastąpi w tym roku. Spodziewam się, że po osiągnięciu szczytu w lutym inflacja będzie opadała powoli i na koniec roku może być nadal powyżej 10 proc. To jest dość pesymistyczna prognoza, bo sporo jest takich, które wskazują na większy spadek inflacji. Ale jeśli mam rację, to wzrost płac do końca roku może być stale niższy niż inflacja.

Czy to oznacza, że w pani ocenie konsumpcja będzie malała rok do roku przez cały bieżący rok, a nie tylko w I i ewentualnie jeszcze w II kwartale, jak sądzi większość ekonomistów?

Moje oczekiwania są podobne jak większości ekonomistów. Zakładam, że w I kwartale spadek konsumpcji będzie głębszy niż w IV kwartale ub.r. Wskazuje na to choćby styczniowy spadek rok do roku realnej sprzedaży detalicznej. Ale od II kwartału roczna dynamika konsumpcji może wyjść na plus, nawet jeśli realne płace wciąż będą malały. Po pierwsze, spowolnienie gospodarcze wyznaczy dołek prawdopodobnie właśnie w I kwartale, później powinno się już zacząć wychodzenie. Na to nałoży się marcowa waloryzacja emerytur, zapowiedziane na marzec podwyżki w niektórych dużych firmach, a później rozliczenia nadpłaconego PIT-u. No i stabilna sytuacja na rynku pracy, sprzyjająca poprawie nastrojów konsumentów, może sprawić, że w II kwartale wróci wzrost konsumpcji.

Stopa bezrobocia rejestrowanego wzrosła w styczniu do 5,5 proc. z 5,2 proc. w grudniu. Czy widać tu jakieś symptomy pogorszenia koniunktury na rynku pracy?

W zachowaniu stopy bezrobocia żadnego wpływu spowolnienia gospodarczego na rynek pracy jeszcze nie widać. Styczniowa zwyżka to był efekt czysto sezonowy. Historycznie w pierwszym miesiącu roku stopa bezrobocia często rosła właśnie o 0,3 pkt proc., tak jak w br. Zarówno stopa bezrobocia, jak i liczba bezrobotnych, wynosząca około 857 tys., są rekordowo niskie jak na tę porę roku.

Pozostało 88% artykułu
Gospodarka
Największy kryzys wizerunkowy w historii MFW. Jednak będzie powrót do Rosji
Gospodarka
Odbudowa po powodzi uderzy w inne inwestycje?
Gospodarka
Polska właśnie dostała lek na kaca po stracie fabryki Intela
Gospodarka
Viktor Orban „przejechał” się na elektrykach. Gospodarka już cierpi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Gospodarka
MFW odwołuje misję do Rosji. To nie były „problemy techniczne”