W badaniu opinii publicznej nt. tego, czego Rosjanie boją się w 2023 r., prywatne rosyjskie firmy badawcze, Insurance House VSK i centrum analityczne NAFI, nie postawiły kluczowych pytań – o wojnę, śmierć na niej, o mobilizację i zagrożenie światowym konfliktem. Zapewne ze strachu przed reakcją reżimu takie pytania nie padły.
Nawet jednak z tych pytań, które w ankiecie były - np. o strach o swoje dzieci czy zagrożenie atakami terrorystycznymi, można wyczytać, w jakim iluzorycznym świecie totalnej putinowskiej propagandy, odcięcia od wolnych mediów i internetu, żyją obecnie mieszkańcy Rosji.
O swoje dzieci obawia się bowiem zaledwie 25 proc. ankietowanych (w większości to kobiety) i ten strach jest dopiero na czwartej pozycji. Najwięcej snu z powiek spędza Rosjanom inflacja (30 proc.) i spadek dochodów (27 proc.), choć w rządowych statystykach wygląda to optymistycznie (inflacja spada i wynosi niecałe 14 proc.). Ludzie chodzą jednak do sklepów, widzą, jak szybko rosną ceny, ubywa towarów, a w kieszeniach jest coraz mniej rubli.
Czytaj więcej
Spowolnienie gospodarcze jak dotąd na rynku pracy jest ledwie zauważalne. Ale wzrost płac i tak nie dotrzymuje kroku inflacji.
Tyle samo Rosjan co spadku dochodów, boi się ciężkiej choroby - w Rosji to jest praktycznie wyrok; służba zdrowia jest na niskim poziomie, a w tym roku występują duże braki leków spowodowane sankcjami.