Pierwsze od wielu miesięcy IPO na warszawskiej giełdzie nie dojdzie do skutku. Spółka Dr Irena Eris zdecydowała o odwołaniu oferty. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Tak też było tym razem.
Różne poglądy na IPO
Przedstawiciele spółki robią dobrą minę do złej gry. – W ostatnich dniach odbyliśmy szereg spotkań z inwestorami instytucjonalnymi. Nasz model biznesowy, doświadczenie i strategia rozwoju spotkały się z dużym uznaniem. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się również zapisy wśród inwestorów indywidualnych. Finalnie podjęliśmy jednak decyzję o odwołaniu oferty publicznej. Przy obecnych warunkach, jeśli chodzi o rynek pierwotny, nie mogliśmy ustalić ceny oferowanych akcji na satysfakcjonującym nas poziomie – tłumaczy Paweł Orfinger, prezes Dr Ireny Eris.
Czytaj więcej
To IPO miało przełamać złą passę rynku pierwotnego. Tak się jednak nie stanie. Spółka rezygnuje z emisji akcji i wejścia na giełdę. Decyzję tłumaczy niesprzyjającymi warunkami rynkowymi.
Oferta obejmowała do 11 mln nowych akcji oraz sprzedaż do około 1,5 mln istniejących walorów. Wartość oferty mogła sięgnąć maksymalnie 160 mln zł. Maksymalna cena akcji wynosiła 12,8 zł.
To właśnie cena stała się kością niezgody miedzy spółką i jej doradcami a inwestorami instytucjonalnymi. Przedstawiciele spółki oraz Trigon DM, który pełnił rolę oferującego, twardo walczyli, by „wycisnąć” z oferty jak najwięcej.