Jeden z największych gwiazdorów młodego pokolenia Timothee Chalamet, któremu wielką sławę przyniósł kultowy już dziś film „Tamte dni, tamte noce”, nie schodzi z planu i z ekranu. W listopadzie w Netflixie pojawił się „Król”, w którym gra Henryka IV. W pierwszym tygodniu grudnia na amerykańskie ekrany weszły kostiumowe „Małe kobietki” Grety Gerwig, gdzie wcielił się w Theodora Laurie Lawrence’a – przyjaciela sióstr March, nadając tej opowieści z myszką współczesny luz i oddech. Pod koniec 2020 roku na ekrany ma wejść zapowiadana jako wielki hit nowa wersja „Dune” przygotowana przez Denisa Villeneuve’a.
A jak informuje pismo „Variety” agenci Chalameta już toczą rozmowy na temat jego kontraktu z produkcją filmu „Going Electric”. Za kamerą stanie James Mangold, a Chalamet ma zagrać Boba Dylana. Film jest opowieścią o drodze do sławy tego amerykańskiego piosenkarza, pisarza, kompozytora, a wreszcie laureata nagrody Nobla.
Dylan nie pierwszy raz inspiruje filmowców. W 2007 roku był bohaterem eksperymentalnego filmu „I’m Not There”, w którym wcielali się w niego kolejno: Christian Bale, Cate Blanchett, Marcus Carl Franklin, Richard Gere, Heath Ledger i Ben Whishaw. Martin Scorsese poświęcił mu dokument „No Direction Home”.