Dick Cheney był sekretarzem obrony w gabinecie George'a Busha w latach 1989–1993 i wiceprezydentem USA w latach 2001–2009 za kadencji George'a W. Busha.
– Tak naprawdę niewiele o nim wiedziałem. Ale kiedyś, trochę przez przypadek zacząłem czytać poświęconą Cheneyowi książkę Bartona Gellnera „Angler". Nagle do mnie dotarło, jak potężny wpływ miał ten człowiek na losy Ameryki i świata – mówi reżyser „Vice" Adam McKay.
Swoją opowieść o Cheneyu zaczyna w chwili, gdy chłopak z Wyoming zostaje wyrzucony z Yale, bo od nauki wyżej sobie ceni nocne imprezy i bijatyki. Ale młoda żona stawia sprawę jasno: przeżyła dzieciństwo z ojcem pijakiem, nie dopuści, by jej własny dom wyglądał podobnie. Albo więc rzetelna praca i kariera, albo koniec małżeństwa. I z ust Dicka słyszy obietnicę: „Nigdy więcej cię nie zawiodę".
„Vice" to historia ludzi opętanych żądzą władzy. Widz śledzi kolejne szczeble kariery Cheneya. Jego wieloletnią współpracę z Donaldem Rumsfeldem. Twardą i nie zawsze lojalną, bo w polityce nie ma lojalności. Pasowali do siebie i obaj to wiedzieli.
McKay pokazuje hipokryzję i bezwzględność tych, którzy decydują o losach milionów ludzi. Ale portretuje też Lynne Cheney, która zdaje sobie sprawę, że jako kobieta nie może zrobić kariery politycznej, więc wznieca ambicje męża. A on staje się nawet bardziej przebiegły niż ona.