Kino niemieckie kojarzy się z nazwiskami Wernera Herzoga, Rainera Wernera Fassbindera, Wima Wendersa, Volkera Schloendorffa. Ale wciąż dołącza do nich wielu reżyserów młodszego pokolenia, także ze środowisk emigranckich. Florian Henckel von Donnersmarck, Oliver Hirschbiegel, Andreas Dresen, Caroline Link, Philip Groening, Christian Petzold czy Fatih Akin i Burhan Qurbani to dziś ważne postaci światowego kina. A wciąż pojawiają się nowi twórcy. Warto ich twórczość obserwować, również podczas corocznych przeglądów filmów niemieckich.
Klasyka inaczej
W tym roku, gdy kina są zamknięte, przeniesiona do sieci impreza ma szczególne znaczenie. To jedyna szansa, by obejrzeć ważne filmy, również te, które były w ubiegłym roku w konkursie festiwalu berlińskiego, ale przez pandemię dotąd nie weszły na polskie ekrany. To przede wszystkim „Berlin Alexanderplatz". Burhan Qurbani, syn emigrantów z Afganistanu, przeniósł akcję klasycznej powieści Alfreda Doblina z lat 20. XX wieku do współczesności.
Literackiego bohatera, drobnego przestępcę Franza Biberkopfa, zastąpił w jego filmie uchodźca z Afryki. Ta nowa wersja „Berlin Alexanderplatz" – całkowicie różna od 14-odcinkowego, wiernego książce i erze weimarskiej serialu Fassbindera z 1980 roku – stała się opowieścią o dzisiejszych wykluczonych. O obcości, próbie odzyskania własnej godności i zbudowania życia w nieprzyjaznym świecie. Qurbani pokazuje też twarz Berlina szarą i groźną, jakiej nie widzą turyści fotografujący się pod Bramą Brandenburską czy przy ZOO w Tiergaten.
Z głównego konkursu Berlinale 2020 do program przeglądu trafił też film „Undine". Ondyny w nordyckiej mitologii były boginkami mieszkającymi w jeziorach i rzekach. Łączyła się z nimi legenda surowej zemsty na niewiernych kochankach. Do tych motywów powrócił Christian Petzold. Bohaterką jego filmu jest młoda przewodniczka pracująca w berlińskim muzeum historycznym. Gdy ukochany mężczyzna zostawia ją dla innej kobiety, Undine jak mityczne boginki poprzysięga mu zem-stę. Śmierć. Miłosny dramat Petzold utopił w lekko bajkowej atmosferze, pokazał, jak niedaleko jest od miłości do rozpaczy, jednocześnie tworząc na ekranie portret miasta.
„Undine" nie przekona wszystkich widzów, ja sama – choć cenię inne filmy Petzolda, m.in. „Barbarę" czy „Tranzyt" – nie kupuję jego formuły. Ale nowy obraz Petzolda ma sporo zwolenników. Dostał nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej, a rzeczywiście ciekawa jest zdobywczyni zarówno tej statuetki, jak i Srebrnego Niedźwiedzia berlińskiego za kreację aktorską – odtwórczyni tytułowej roli Paula Beer.