Patrzę na filmik nagrany w 2021 roku w Łagowie. Wspaniała zieleń, jezioro, błękitne niebo i Mira Haviarova w białym T-shircie i jasnokremowym sweterku. Po polsku, z lekkim akcentem, mówi, że chciałaby zaprosić „tych, którzy tu jeszcze nie byli i tych, którzy tu byli, popływali w jeziorze i spotkali się z fantastycznymi ludźmi”, żeby przyjechali na pięćdziesiąty łagowski festiwal.
„Jeżeli będę jeszcze chodzić, jeżeli będę jeszcze żyć, to będę tu z wami na tej pięćdziesiątce, a jeżeli mnie już nie będzie to popatrzycie w górę: na takim małym obłoku będę siedziała, będę do was machać i patrzeć kto ogląda kino, kto prowadzi rozmowy. I życzyć, żeby wam się wszystkim zdarzyło dobrze i żebyście wszyscy kochali ludzi jak ja kocham”.
Mira Haviarova nie żyje. Kochała polskie kino
Była wielką miłośniczką kina i przyjaciółką wielu twórców. Programatorką festiwali filmowych, do 1992 roku dyrektorką Instytutu Kinematografii Czechosłowackiej w Pradze. Po zmianach politycznych w 1991 roku przeszła do wydziału kultury Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w latach 1992-97 pełniła funkcję pierwszego sekretarza w ambasadzie Republiki Czeskiej w Moskwie. W 1979 roku przeszła na emeryturę, ale nadal żyła aktywnie. Jeździła na filmowe festiwale, była konsultantką w Studiu Filmowym Barrandov Praha, gdzie pomagała w kontaktach z kinematografiami Europy Środkowo-Wschodniej, Kaukazu i Rosji.
Czytaj więcej
Grająca Amy Winehouse Marisa Abela śpiewa znakomicie, film Sam Taylor-Johnson ogląda się dobrze, jest wyważony. Dlatego w Anglii zarzucają mu tuszowanie dramatu gwiazdy.
Mira Haviarova kochała polskie kino, przyjaźniła się z polskimi twórcami, często przyjeżdżała do Polski, na festiwal gdyński i inne filmowe imprezy. Jeszcze w 2021 roku razem z Andrzejem Barańskim, Bogdanem Dziworskim, Robertem Bolesto, Joanną Kulig, Dorotą Roqueplo, Agnieszką Smoczyńską i Mikołajem Trzaską zasiadała w jury 46. gdyńskiego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Na jej Facebooku można znaleźć zdjęcia z Agnieszką Holland, Krzysztofem Zanussim, Jerzym Stuhrem, Wojciechem Smarzowskim, Januszem Gajosem, Andrzejem Sewerynem, Małgorzatą Zajączkowską, Danielem Olbrychskim, ale też artystami młodego pokolenia: kochała kino Janka Komasy, śledziła twórczość kolejnych, wchodzących do kina generacji. Na wszystkich tych zdjęciach Mira uśmiechnięta, szczęśliwa. Bo jak mi kiedyś powiedziała, najważniejsze w jej życiu były kino i przyjaźń. Miała ogromny temperament, a jednocześnie emanowało z niej ciepło. Z tym swoim uśmiechem i wolą życia wydawała się, mimo siwych włosów, zawsze bardzo młoda.