Przemysł filmowy generuje dziś na świecie ponad 30 mld dol. wpływów rocznie. Oczywiście potęgą kinematograficzną jest Ameryka, przynosząc jedną trzecią tej sumy i dając pracę milionom osób. Ale twórcy serii dokumentów pokazywanych w ARTE.tv przypominają, że kino narodziło się w Europie i w każdym kraju ma swoją specyficzną, odrębną historię.
Laurent Heynemann nie ma jednak ambicji, by stworzyć filmową encyklopedię. W każdym z dziesięciu odcinków pojawiają się słowa klucze, które wprowadzają widza do świata filmowej wyobraźni poszczególnych kinematografii. Te hasła są bardzo różne: miejsce, aktorka, reżyser, film, narodowy bohater, wydarzenie, scena erotyczna, scena komediowa, nawet ważna liczba. Heynemann wynajduje archiwalne wywiady z artystami, przywołuje sceny z kultowych filmów, opowiada o ważnych momentach dla kina dziesięciu krajów europejskich: Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Austrii, Szwajcarii, Polski, a także razem Czech i Słowacji.
Na początku byli bracia Lumière
Choć Amerykanie przypominają o wynalazkach Edisona, za datę narodzin kina uznaje się dzień 28 grudnia1895 roku. To wtedy odbył się w podziemiach paryskiej Grand Cafe przy Bulwarze Kapucynów pierwszy pokaz „kinematografu Lumière”. Nikt jeszcze wtedy nie docenił doniosłości tego wydarzenia. Poza publicznością. W pierwszym pokazie uczestniczyło 35 osób, po trzech tygodniach zaś właściciel Grand Cafe musiał wynająć straż porządkową, a przychód ze sprzedaży biletów wzrósł z 33 do 2500 franków dziennie. Nowy wynalazek rozprzestrzeniał się błyskawicznie. W Europie i Ameryce ludzie oglądali „Przyjazd pociągu na stację La Ciotat”, „Wyjście robotnic z fabryki w Lyonie” czy pierwsze inscenizacje jak „Oblany ogrodnik”. I tak się zaczęło.
W odcinku „Kino francuskie” nie mogło oczywiście zabraknąć braci Lumière. Inne hasła są już często mniej oczywiste. Miejsce: Rochefort – miasteczko, w którym kręcone były słynne „Panienki z Rochefort”, całkowicie zmienione w latach 60. na potrzeby filmu, żyjące tym wydarzeniem do dzisiaj. Napoleon – bohater, który pojawił się w około tysiącu filmów na całym świecie, wcielało się w niego ponad 300 aktorów, od Francuzów, m.in Alberta Dieudonnera – został wręcz pochowany w kostiumie do tej roli, która uczyniła go sławnym – aż do Roda Steigera w „Waterloo” czy Marlona Brando. Aktorka Catherine Deneuve, która nigdy nie skończyła studiów artystycznych i nie wystąpiła w teatrze, ale stała się twarzą Francji. Szkoła filmowa IDHEC, reżyser Julian Duvivier, ale też słynna scena erotyczna z „Betty” Beneixa.
Polityka w kinie hiszpańskim i niemieckim
Kino hiszpańskie to opowieści o Penélope Cruz, filmach fantastycznych i horrorach, o reżyserze Fernando Truebie, o „Viridianie” Bunuela czy „Wszystko o mojej matce” Almodovara. To Don Kichot – postać przynosząca filmowcom pecha. W 1933 roku nie dał sobie z nim rady Georg Wilhelm Pabst, nie skończył produkcji Orson Welles, nie poradził sobie z hiszpańskim bohaterem Terry Gilliam. Ale historia kina hiszpańskiego to również polityka: Fernando Gomez – wielki mistrz, nieznany na świecie, głównie dlatego, że działał w czasach dyktatury Franco. Liczba: 4010 odcinków dziennika telewizyjnego „NO-DO”, który podczas reżimu Franco, przez cztery dekady był też wyświetlany przed seansami kinowymi. Juan Antonio Bardem – reżyser prześladowany przez reżim, który swój film „Główną ulicę” kręcił w kilku miastach, zewsząd wyrzucany.