Berlinale 2024: Krajobraz osobisty

Francuz Olivier Assayas czy Niemiec Matthias Glasner uciekają od polityki, Irańczykom się to nie udaje

Publikacja: 19.02.2024 08:42

Reżyserzy walczą w Berlinie o "Złotego niedźwiedzia"

Reżyserzy walczą w Berlinie o "Złotego niedźwiedzia"

Foto: NADJA WOHLLEBEN, REUTERS

Berlinale zawsze było festiwalem wrażliwym na politykę. W tym roku, pełnym niepokojów, toczących się wojen i rosnącej w siłę w kolejnych państwach skrajnej prawicy, czuje się to szczególnie. Ale też są filmowcy, którzy usiłują odbić się od tego rwetesu, na chwilę zamknąć okno wychodzące na ulicę i skupić się na tym, co wydarza się między najbliższymi. 

„Czas zawieszony”: Francuski reżyser zrobił film o sobie

Interesujący francuski reżyser Olivier Assayas zrobił film o sobie. I o dziwnym czasie, gdy pandemia odcięła ludzi od świata, zmusiła do pozostania w domach, przyjrzenia się własnym związkom. Etienne, bohater filmu „Hors du temps” („Czas zawieszony”) jest filmowym reżyserem, który wiosną 2021 roku jedzie do w Normandii, do rodzinnego domu w którym kiedyś mieszkał z bratem i rodzicami – ojcem-pisarzem i matką-projektantką. „Zawsze stąd chciałem uciec” – przyznaje, ale teraz tu właśnie, razem ze swoją partnerką, aktorką, chroni przez przed pandemią.

W tym samym czasie do zjeżdża do domu w Normandii jego dawno niewidziany brat Paul, również z nową partnerką. We czwórkę spędzają czas na odludziu, wśród zieleni i wracających do mężczyzn wspomnień z dzieciństwa. Mierzą się z covidowym niebezpieczeństwem, które pochłania tysiące ofiar i którego szczególnie boi się Etienne. Po wyprawie do miejscowego sklepu, do pralki wrzuca całe swoje ubranie, a torby z zakupami najpierw wystawia na kilka godzin na świeże powietrze. Przede wszystkim jednak obaj bracia mierzą się ze sobą, ze swoją innością, z dawnymi kłótniami, z kompletnie innymi temperamentami. 

Film jak film. Zapisuje artystyczne neurozy, próby rozładowania napięcia podczas zoomowej rozmowy z coachem, relacje rodzinne. Co mnie w nim wzruszyło? Opowieść o kulturze, która już zanika. O ludziach żyjących wśród książek, filmów, nagrań muzyki, niekoniecznie popowej. O rozmowach nie na temat przecen w sklepach czy superwakacji, lecz o kinie Jeana Renoire’a, sztuce, literaturze. 

„Umieranie”: Opowieść o życiu dwóch pokoleń

Inną wiwisekcję rodziny proponuje Niemiec Matthias Glasner, który w trzygodzinnym filmie „Umieranie” opowiada o życiu dwóch pokoleń. Stary ojciec chorujący na Parkinsona, matka – też już schorowana i nie dająca sobie rady z opieką nad zniedołężniałym, coraz bardziej odpływającym psychicznie mężem. Syn – znany dyrygent ze zwichniętym życiem prywatnym, próbujący odzyskać swoją byłą partnerkę, która właśnie urodziła dziecko innego mężczyzny. Wreszcie córka – zapijaczona pomocnica dentystyczna, praktycznie pozbawiona jakichkolwiek uczuć rodzinnych. 

— Ten film powstał po śmierci moich rodziców – powiedział w Berlinie Glasner przyznając, że wiele jest tu osobistych wspomnień: choćby ostatniego spotkania z ojcem umierającym w domu opieki społecznej. 

Czytaj więcej

Festiwal w Berlinie w obronie demokracji

Jest w tym filmie opowieść o rodzinnych relacjach, są też w nim sceny bardzo trudne. Jak te z córką – nieobliczalną alkoholiczką czy ta, gdy matka widząc w zaśnieżonym ogrodzie błąkającego się męża, który wyszedł nocą z domu opieki w samej koszuli, powoli oddala się od okna i świadomie skazuje mężczyznę na zapalenie płuc. Na śmierć. Ta historia bardzo zwyczajnej rodziny okazuje się w istocie trudna i bolesna. 

„My Favourite Cake”: Kameralny film o samotności

I jeszcze inna opowieść, tym razem z Iranu: „My Favourite Cake” Maryam Moghaddam i Behtasha Sanaeeha. Kilka lat temu, ta para reżyserów pokazała znakomitą „Balladę o białej krowie” - o ludziach, którzy w autorytarnym państwie muszą mierzyć się z aparatem sprawiedliwości. Teraz o Złotego Niedźwiedzia walczy ich kameralny film o samotności. Bohaterka, siedemdziesięcioletnia, korpulentna kobieta od lat żyje sama. Jej mąż umarł, dzieci wyjechały za granicę. A Mahin tęskni za drugim człowiekiem, z którym mogłaby dzielić codzienność. Gdy w barze, do którego czasem chodzi na darmowe obiady dla seniorów, dostrzega starszego faceta, taksówkarza, aranżuje spotkanie. Zamawia kurs jego taksówką, zaprasza go do domu. Ale „My Favorite Cake” tylko z perspektywy zachodniego widza wydaje się anegdotą o dwojgu ludziach, którzy w ciągu jednej nocy próbują uwierzyć, że jeszcze nie wszystko się dla nich skończyło, a także o zezowatym szczęściu, o losie, który potrafi płatać okrutne figle. 

Dla Irańczyków ten film jest niemal manifestem. Bo Maryam Moghaddam i Behtash Sanaeeh opowiadają o sile kobiety, która chce walczyć o swoje prawo do szczęścia, o swoją wolność i niezależność. Co więcej, jest na ekranie bez hidżabu, pije alkohol, tańczy. 

Film na Berlinale spotkał się z dobrym przyjęciem, ale Maryam Moghaddam i Behtasha Sanaeeha w stolicy Niemiec nie było. Dostali oni od irańskich władz zakaz wyjazdu z kraju, musieli oddać paszporty, grozi im także proces sądowy. Podczas konferencji prasowej organizatorzy zostawili puste krzesła i ustawili zdjęcia reżyserów. Aktorzy Lily Farhadpour i Esmail Mehrabi odczytali ich list:

„Czujemy się jak rodzice, którym nie wolno patrzeć na swoje nowo narodzone dziecko. Jesteśmy rozczarowani i zmęczeni, ale nie jesteśmy sami” - napisali twórcy filmu "

Dalej reżyserzy przypomnieli, że irańskie władze od lat narzucają filmowcom ograniczenia. Wyjście poza dozwolone tematy i sposoby ich pokazywania może spowodować oskarżenia, sprawy sądowe, wieloletni zakaz pracy. „Ale przecież, mimo trudnej sytuacji, w naszych filmach zawsze staramy się przedstawiać irańską rzeczywistość i prawdziwą twarz naszego społeczeństwa. Czyli to, co, co zwykle każe wycinać cenzura” – napisali Moghaddam i Behtash Sanaeeh, a swoje oświadczenie skończyli słowami: „Mamy nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym będziemy mogli pokazać ten film w naszym kraju i że ten dzień nie jest zbyt odległy”. 

Ważne ostrzeżenie, jak bardzo polityka może wdzierać się w codzienne życie. I jak bardzo trzeba strzec wolności i demokracji. 

Berlinale zawsze było festiwalem wrażliwym na politykę. W tym roku, pełnym niepokojów, toczących się wojen i rosnącej w siłę w kolejnych państwach skrajnej prawicy, czuje się to szczególnie. Ale też są filmowcy, którzy usiłują odbić się od tego rwetesu, na chwilę zamknąć okno wychodzące na ulicę i skupić się na tym, co wydarza się między najbliższymi. 

„Czas zawieszony”: Francuski reżyser zrobił film o sobie

Pozostało 92% artykułu
Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów