Na filmy z Christianem Bale’em się czeka. Zdobywca Oscara z 2011 r. (i czterokrotnie nominowany) gra rzadziej niż wtedy, gdy dopiero zdobywał Hollywood. Dobiera role, które będą dla niego wyzwaniem czy atrakcją, ale też nie odmawia twórcom, z którymi się dobrze rozumie.
Taka więź – jak czytamy w wywiadach – łączy go ze Scottem Cooperem, z którym spotkał się na planie już po raz trzeci. Wcześniej zrobili „Zrodzonego w ogniu” (2013) i „Hostiles” (2017, brak polskiej premiery kinowej) – dość przeciętne filmy jak na wybitny dorobek tego aktora. Ich „Bielmo”, do którego prawa wyłącznej dystrybucji kupił Netflix, pokazuje, że są konsekwentni: to ich trzeci wtórny film.
Kadet Edgar Allan Poe
Wpierw jednak była powieść. Louis Bayard, nieznany dotąd w Polsce, opublikował „The Pale Blue Eye” w 2003 r. Po polsku ukazuje się dopiero teraz, równolegle z premierą ekranizacji, w przekładzie Tomasza Bieronia. Jej podtytuł zdradza to, co w tej historii najciekawsze – „Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe”.
Bayard sięgnął do życiorysu tego poety i przypomniał, że zanim stał się najsłynniejszym amerykańskim przedstawicielem romantyzmu, próbował kariery wojskowej.
W wieku 18 lat Poe zaciągnął się do jednostki w Bostonie, podając zaniżony wiek. Później trafił do akademii wojskowej w West Point nad rzeką Hudson, 80 km od Nowego Jorku. Tam właśnie w roku 1830 rozgrywa się akcja, a kadet Poe jest jednym z głównych bohaterów.