Czy po premierze „Między dwoma światami” często spotyka się pani z pytaniem, co filmowa gwiazda może wiedzieć o życiu sprzątaczek wykorzystywanych przez pracodawców?
Stale. Ale to jest idiotyczne. Po pierwsze jestem aktorką. Po drugie – człowiekiem. Po trzecie – mam swoją rodzinną historię. Moja babcia za strony matki była emigrantką z Polski. Przyjechała do Francji w czasie wojny. Żyła w biedzie, ciężko pracowała, aby wychować dwójkę dzieci. Mama też zaczynała dorosłe życie od zera. Ja zostałam aktorką, ale moje początki były bardzo trudne. Nie mogłam liczyć na wsparcie rodziny, musiałam sobie radzić sama. To mnie nauczyło pokory i szacunku dla tych, którzy mają pod górkę. Może również dlatego takie wrażenie zrobiła na mnie książka Florence Aubenas „Le Quai de Ouistreham”, która zainspirowała film.
Czytaj więcej
Gdyby chcieć opisać Cannes 2022 dwoma słowami, należałoby powiedzieć: absolutne szaleństwo. Ludzie ostentacyjnie całowali się i przytulali na powitanie. A co naprawdę chcą powiedzieć w trudnych czasach artyści?
Znana reporterka przez lata pracująca dla „Liberation” i „Le Monde” zbliżyła się do swoich bohaterek – sprzątaczek, udając jedną z nich. Takie dziennikarstwo wcieleniowe bywa ciekawe, ale czasem mało moralne.
Nie ma w nim niczego złego, dopóki się ludzi nie krzywdzi. Nie jestem dziennikarką, ale jako aktorka też wiele czerpię z innych. Kiedy przygotowywałam się do roli w „Kochankach z Pont-Neuf”, przez jakiś czas mieszkałam na ulicy i spędzałam czas z bezdomnymi. Innym razem przez kilka tygodni mieszkałam wśród osób niepełnosprawnych. Nigdy nie poczułam, że kogoś oszukuję. Obserwowałam i starałam się zrozumieć. Miałam świadomość, że przed kamerą muszę pokazać prawdę. Także po to, by widzowie zrozumieli ich świat. Żebyśmy zobaczyli ludzi, których zwykle nie dostrzegamy. I myślę, że Florence zrobiła wspaniałą robotę. Kiedy przeczytałam „Le Quai de Ouistreham” od razu wiedziałam, że to świetny materiał na mądry i pełen wrażliwości film.