„Lingui”: Ból zgwałconych kobiet

Kino Afryki coraz częściej imponuje. Znakomity reżyser z Czadu Mahamat-Saleh Haroun w „Lingui” portretuje kobiety islamu – silne i solidarne.

Publikacja: 13.04.2022 18:27

„Lingui”: Ból zgwałconych kobiet

Foto: materiały prasowe

W Czadzie kobieta samotnie wychowująca dziecko jest potępiona, nawet wtedy, gdy pochodzi ono z gwałtu. A w Afryce gwałty są plagą. Taka właśnie tragedia przydarzyła się 15-letniej bohaterce „Lingui”. Dziewczynka jest w ciąży, a – też wychowana przez samotną matkę – wie, czym są drwiny, pogarda, odrzucenie. Nie chce siebie i dziecka skazać na życie na marginesie. Postanawia usunąć niechcianą ciążę. Tyle, że aborcja jest w Czadzie nielegalna, oznacza pięć lat więzienia, ogromny koszt i zagrożenie życia, jeśli dokonuje jej znachorka.

Mahamat-Saleh Haroun to w Czadzie instytucja. 61-letni dziś artysta od 1982 roku mieszka we Francji, ale pracuje w rodzinnej Afryce. I filmami tam realizowanymi przebił się na światowy rynek. Sięgnął do XX-wiecznej historii Afryki, naznaczonej walką z kolonizatorami i krwawymi wojnami domowymi. Zadebiutował pod koniec poprzedniego wieku wojennym dramatem „Bye Bye Africa”, który przyniósł mu wyróżnienie w Wenecji. Sześć lat później na tym samym festiwalu zachwyciła jego „Susza”. Po ogłoszeniu w 2006 r. amnestii dla zbrodniarzy wojennych, którzy mordowali w czadyjskiej wiosce, stary mężczyzna daje wnukowi pistolet. Honor rodziny wymaga, by szesnastolatek zabił mordercę swojego ojca, którego nigdy nie widział.

Ale Haroun nie zrobił filmu o zemście. Chłopak odszukuje mordercę ojca i zaczyna się do niego zbliżać. Powoli mężczyzna zaczyna mu zastępować ojca, którego nigdy nie miał. Haroun zaproponował film niejednoznaczny, opisujący meandry życia.

W „Lingui” reżyser przypatruje się układom społecznym w dzisiejszym, patriarchalnym Czadzie

Cztery lata później, w Cannes, nagrodę specjalną jury zdobył jego „Krzyczący mężczyzna” o zdradzie, jakiej w czasie wojny domowej w Czadzie dopuszcza się ojciec wobec własnego syna. Zazdrosny o jego pozycję w hotelu, w którym obaj pracują, posyła go na wojnę. Skutki są tragiczne. Haroun nie ocenia, opowiada o patriarchalnym społeczeństwie i fałszywej męskiej dumie.

W „Lingui” reżyser przypatruje się układom społecznym w dzisiejszym, patriarchalnym Czadzie. Są tu obrazy nierówności, ale też opowieść o hipokryzji życia religijnego, gdy gwałcicielem okazuje się człowiek „głęboko wierzący” i praktykujący. „Lingui” jest też opowieścią o sile kobiet. O ich solidarności. Pozbawione przez islam wielu praw mają w sobie hart, mądrość i poczucie sprawiedliwości. Potrafią być dla siebie opoką. Ale Haroun pokazuje również, do czego prowadzi nieludzkie, restrykcyjne prawo: maluje obraz aborcyjnego „podziemia”, nielegalnie działające, narażone na „naloty” prywatne oddziały i znachorki.

Mahamat-Saleh Haroun pięknie prowadzi narrację. Widz może rozsmakować się w rytmie jego opowiadania, gdzie ważne są każdy gest i każde spojrzenie. W obrazie przedmieść Dżameny – stolicy kraju. W gdakaniu kur mieszającym się z odgłosami jadących samochodów. Przede wszystkim jednak w twarzach bohaterek, w ich wzajemnej relacji. W sile, jaką mają w sobie. „Lingui” – solidarność. Matka stanie przy córce.

Z całą swoją odmiennością „Lingui” wpisuje się w nurt najważniejszych filmów o aborcji. Od „Very Drake” Mike’a Leigha czy arcydzieła Christiana Mungiu „4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni” o Rumunii czasu komunizmu, aż do współczesnego, amerykańskiego „Nigdy, rzadko, czasami, zawsze” Elizy Hittman czy zwycięzcy ostatniego festiwalu weneckiego „Zdarzyło się” Audrey Diwan. Piekło kobiet, niezależnie od miejsca, czasu, koloru skóry zawsze niesie taki sam ból i takie same upokorzenia. Wojna w Ukrainie nie jest od tego wolna.

W Czadzie kobieta samotnie wychowująca dziecko jest potępiona, nawet wtedy, gdy pochodzi ono z gwałtu. A w Afryce gwałty są plagą. Taka właśnie tragedia przydarzyła się 15-letniej bohaterce „Lingui”. Dziewczynka jest w ciąży, a – też wychowana przez samotną matkę – wie, czym są drwiny, pogarda, odrzucenie. Nie chce siebie i dziecka skazać na życie na marginesie. Postanawia usunąć niechcianą ciążę. Tyle, że aborcja jest w Czadzie nielegalna, oznacza pięć lat więzienia, ogromny koszt i zagrożenie życia, jeśli dokonuje jej znachorka.

Pozostało 84% artykułu
Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów