Wpływy z kin wyniosły w ubiegłym roku na świecie 12,4 mld dolarów, o 71 proc. mniej niż w roku 2019. A wynik ten podbiły głównie rezultaty ze stycznia i lutego oraz ostatnie miesiące na rynkach azjatyckich.
Wojenne widowiska
Lista kasowych przebojów 2020 wygląda zupełnie inaczej niż zwykle – w pierwszej trójce są dwa filmy chińskie. Pierwszy to wielkie wojenne widowisko z czasów walki z Japonią o Szanghaj w 1937 r. – „Osiemset". Już weekend otwarcia przyniósł mu 82 mln dolarów, a potem w samych Chinach zarobił ponad 370 mln dolarów. Film drugi to siedmioczęściowa epopeja (każdą część zrealizował inny reżyser chiński) – „Mój naród, moja ojczyzna". Po dwóch dniach obecności na ekranach zebrał prawie 52 mln dolarów, w sumie na świecie – ponad 400 mln dolarów.
Na dalszych miejscach znalazły się amerykański kryminał „Bad Boys for Life" o policjantach z Miami walczących z handlarzami narkotyków, wprowadzony na ekrany w styczniu 2020 roku, oraz zamykający dziesiątkę „The Sacrifice", który zarobił 161 mln dolarów. Rok wcześniej taki rezultat plasowałby go na 53. miejscu listy hitów.
Początek 2021 roku wygląda źle. W Stanach nie funkcjonuje ponad 65 proc. kin, w tym multipleksy wielkich sieci. Filmów nie można obejrzeć na dużym ekranie w Nowym Jorku i Los Angeles. Ostatnie premiery idą fatalnie. Western Paula Greengrassa „Nowiny ze świata" z Tomem Hanksem w roli głównej wszedł na ekrany 27 grudnia i do ostatniego weekendu przyniósł zaledwie 8,5 mln dolarów. Tego samego dnia odbyła się amerykańska premiera „Pinokia" Matteo Garrone'a. Rezultat: niewiele ponad 1 mln dolarów.
A to i tak Himalaje w porównaniu z Europą, gdzie panuje niemal całkowita filmowa cisza. We Włoszech kina mają być zamknięte do 5 marca, w Belgii – do 1 marca. W Szwajcarii nie będą działać do końca lutego, w Wielkiej Brytanii – do połowy lutego.