6 lutego zmarł znakomity aktor Krzysztof Kowalewski. Przypominamy rozmowę Jana Bończy-Szabłowskiego z 2006 roku.
Stanisław Tym rozpoczął właśnie zdjęcia do "Rysia". Czy pojawi się tam też grany przez pana bohater?
Krzysztof Kowalewski: Myślę, że to wyjątkowo mętna postać. W "Misiu" nazywał się Jan Hochwander i był kierownikiem produkcji, w "Rozmowach kontrolowanych" pojawił się jako pułkownik Molibden i pełnił funkcję pułkownika Służby Bezpieczeństwa. Ja myślę, że tak naprawdę w środku był ubekiem, zmienił nazwisko i zawód, ale mentalność pozostała. Takie przynajmniej są moje przypuszczenia.
"Miś" był satyrą na absurdy, których co dnia doświadczaliśmy w PRL, obnażał mentalność ludzi sprawujących władzę. Czy w "Rysiu" da się zastosować podobną optykę?
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że dzisiejsza rzeczywistość dojrzała, by nakręcić "Rysia". Najlepiej wyraził to sam Staszek Tym właśnie na łamach "Rz", której jest przecież felietonistą: "Uważamy, że otaczają nas absurdy, ale ta władza świadomie mnoży idiotyzmy, stwarza poczucie chaosu, aby potem podporządkować sobie samorządy, służby, opluwać zasłużonych ludzi. Ten film jest o tym". Nic dodać, nic ująć.