Otwarcie Centrum planowane jest na 2025 rok, a nowa placówka miałaby m.in. na stałe zakotwiczyć wędrujący wcześniej po różnych miastach (Toruń, Łódź, Bydgoszcz) festiwal w miejscu, w którym powołano go do istnienia w 1993 roku.
Wizja przyszłości
Sobotnia gala Camerimage odbiegała od innych tego rodzaju wydarzeń, składających się zazwyczaj jedynie z oficjalnych przemów i okrągłych, lecz na ogół przewidywalnych zdań. Zaskoczył dyrektor festiwalu Marek Żydowicz, którego wystąpienie stanowiło w zasadzie ilustrowany, oryginalny miniwykład na temat wcześniejszych europejskich epidemii oraz artystycznej erupcji talentów występujących po wygaśnięciu ostatnich fal zarazy. Sztuka miała według dyrektora Camerimage zawsze występować przeciw dżumie, zarówno tej biologicznej, jak i aksjologicznej.
Marek Żydowicz przywołał XIV-wieczną dżumę i XX-wieczną grypę hiszpankę, po których wyłaniały się odpowiednio gotyk międzynarodowy oraz ekspresjonizm filmowy. Wystąpienie to dowodziło kuratorskiego podejścia do programu festiwalu, dyrektor Camerimage nie tylko rzucał go bowiem na tło europejskiej historii, wypatrując, podobnego do wcześniejszych, postcovidowego renesansu artystycznego, ale też wyraził swoje credo wiary w obraz filmowy i kino kreacji, jak najbardziej odległe od realistycznego idiomu jedynie rejestrowania rzeczywistości oraz filmowej publicystyki.
Joel Coen bez brata
W tak wyraźnie określoną wizję kina preferowanego na Camerimage idealnie wpisywał się tegoroczny film otwarcia – „Tragedia Makbeta”, pierwszy film Joela Coena powstały bez reżyserskiego współudziału jego brata, ze zdjęciami Bruno Delbonnela oraz z Denzelem Washingtonem i Frances McDormand w rolach pary królewskich uzurpatorów.
Czarno-biały film Coena fabularnie stanowi wierną adaptację dramatu Szekspira, zdominowaną wyraźnie przez koncepcję plastyczną.
Coen z Delbonnelem operują przede wszystkim bliskimi planami i symetrycznie komponowanymi kadrami. Nie próbują uwspółcześniać elżbietańskiego dramatu, przekonani najwyraźniej, że wielka literatura w każdej epoce jest aktualna. Nie chcieli też usilnie nadawać temu dramatowi walorów potocznie pojmowanej filmowości oraz inscenizacyjnego rozmachu. Przeciwnie, sprawiają wrażenie, że postanowili uwypuklić sztuczność i teatralność przedstawienia oraz oczyścić je z wszelkich pobocznych i zbędnych elementów wizualnych czy fabularnych w procesie artystycznej destylacji.