Kiedy oglądałam ten film nagrodzony Srebrnymi Lwami w Gdyni, przypomniała mi się piosenka Wojciecha Młynarskiego „Polska miłość". Zmienił się świat, ustrój, nasze aspiracje, a „polska miłość" wciąż jest taka sama. Niełatwa, niedoceniona – czasem tylko chce się zachłysnąć wolnością, wyrwać do szaleństwa, choćby niewielkiego, skrojonego na swoją miarę.
To nie Casanova
„Nadwrażliwość na dźwięki? Ból ucha?", pyta lekarka. „To może być stwardnienie rozsiane?", niepokoi się kobieta. „Tym razem rak czy zawał?", zachowuje dystans mąż. Joanna, bohaterka „Mojego wspaniałego życia", jest hipochondryczką. Ale jak ma nie być?
Może w taki sposób odreagowuje napięcia i niespełnienia? Jej życie to małe miasto, siedem osób w ciasnym mieszkaniu w bloku, posada nauczycielki angielskiego w miejscowym technikum, mąż dyrektor w tej samej szkole. Zagłębiająca się w demencję matka, która zatyka umywalkę, a szyby myje olejem rzepakowym. Niedający sobie rady z dorosłością synowie. Jeden – nastolatek, drugi – starszy, żonaty potrafiący wrócić do domu na gazie. Synowa z wiecznymi pretensjami. Wrzeszczący po nocach mały wnuk. Czasem seks, mechaniczny, bez czułości. Potem tylko odgłos chrapania.
Joanna jest kobietą, jakich dziesiątki mijamy na ulicy. Zapracowana, wciąż gasi rozmaite domowe pożary, powoli zapomina o sobie. Czasem nie wytrzymuje ciśnienia. Wybucha, próbuje uciec, by przez chwilę poczuć się osobą pożądaną, dać sobie prawo do szaleństwa. Takiego skrojonego na miarę Nysy. W mieszkaniu po teściowej, mającym służyć za lokum do udzielania na lewo korepetycji, Joanna spotyka się z kochankiem, który zresztą nie jest żadnym Casanovą ani Jamesem Bondem. To nauczyciel z tej samej szkoły, łysiejący, przygruby. Tyle że można przy nim pojarać blanty i ponapawać się atmosferą wolności i „zepsucia". Dopóki do męża nie przyjdzie anonim: „Pana żona robi nielegalne rzeczy w mieszkaniu pana matki", a do niej pogróżka: „Zapłacisz za grzechy".
Czytaj więcej
Decyzja jurorów dobrze oddaje to, że polscy twórcy chcą dziś rozmawiać z widzami o ważnych sprawach.