Autor „Złej krwi”, „Kochanków z Pont-Neuf” czy „Holy Motors” zawsze opowiadał o meandrach miłości, o samotności i niespełnieniach. Tak jest też w jego najnowszym filmie „Annette”. Ale tym razem czołowy anarchista francuskiego kina sięgnął po nową dla siebie formę pomiędzy musicalem a rock-operą. Przeniósł na ekran scenariusz muzycznego duetu The Sparks, Rona i Russella Maelów, zyskujących ponownie popularność idoli Depeche Mode, Joy Division, Bjork, a także dzisiejszych grup synth-pop.
„To muzyczna fantazja ze szczyptą komedii, miłości i seksu, z potworem, dzieckiem i nawet kilkoma trupami” - mówi sam Carax. „Annette” to opowieść o żądzy sławy, o celebrytach, o podniesionych do potęgi emocjach. O miłości, zazdrości, zachłanności, marzeniach i rozczarowaniach. O show-businessie i nie wytrzymującym jego ciśnienia, rozpadającym się, związku.
Krytycy w recenzjach przywołują tytuły, takie jak „Narodziny gwiazdy” czy „La la Land”, ale przy „Annette” filmy te wydają się delikatnymi, choć smutnymi obrazkami. „Annette” to bomba. I od pierwszych minut historii popularnego stand-upera, męża znakomitej śpiewaczki operowej, ojca niezwykle uzdolnionej córki - czuje się, że musi eksplodować.
Dramaturgicznie zapowiada się świetnie, ale to tylko zewnętrzne wrażenie. Bohaterowie śpiewają: „Choć to niewytłumaczalne, kochamy siebie tak bardzo”. No, właśnie: niewytłumaczalne. Bo jest druga strona medalu: Henry miota się po scenie w zielonym szlafroku, rzucając w stronę widzów niewybredne i średnio zabawne teksty, tymczasem Ann jest szanowaną artystką o wielkim, niekwestionowanym talencie. Efekt? Zabawa dla niespecjalnie wymagających tłumów, które nerwowo chichoczą oglądając neurotyczne zachowania i słuchając chamskich przekleństw, zderza się ze sztuką wysoką.
Miłość jednak jest prawdziwa: wybitna sopranistka odjeżdża spod teatru nie limuzyną, lecz na motorze stand-upera. Tyle tylko, że rzeczywistość wdziera się w ich świat bezlitośnie. Kariera obcesowego i agresywnego Henry’ego załamuje się. Co więcej: mówi się, że na fali #metoo dosięgną go oskarżenia kilku kobiet. Jest też dziecko: córka Ann i Henry’ego – tytułowa Annette, dziewczynka przypominająca drewnianą kukiełkę, mająca niezwykły talent, śpiewająca równie pięknie jak jej matka. To z niej ojciec chce zrobić teraz światową gwiazdę, by odcinać kupony od jej sławy.
Wszystko to jest w „Annette” wyśpiewane przez aktorów, przede wszystkim znakomitych wykonawców głównych ról - Marion Cotillard i Adama Drivera, któremu już dziś część krytyków wróży nominację do Oscara. „Annette” jest też wielkim sukcesem pop-rockowego duetu The Sparks, autorów scenariusza oraz muzyki, a piosenka „We Love Each Other So Much” - miłosny hymn Ann i Henry’ego na długo zostaje w uszach.