Jednym z głównych czynników decydujących o wynikach koncernów rafineryjnych są marże osiągane na przerobie ropy. W ubiegłym roku były one wyjątkowo niskie. – Przemysł rafineryjny otrzymał mocny cios w związku z pandemią w czasie, gdy w skali globalnej zwiększone możliwości przerobowe i zapasy i tak wywierały już presję na marże – mówi Ágnes Horváth, główna ekonomistka MOL Group.
W tym roku węgierski koncern spodziewa się wzrostu marż rafineryjnych w całej Europie, w tym Środkowo-Wschodniej. Przypuszcza, że do lata szczepienia w UE będą już dostępne masowo, co spowoduje znaczący wzrost mobilności w wakacje i wzrost popytu na paliwa.
Orlen zwraca z kolei uwagę na stosunkowo niskie wykorzystanie zdolności wytwórczych rafinerii. Wskazuje na szacunki mówiące, że do końca 2024 r. globalne moce produkcyjne mogą zostać istotnie zredukowane. Ogólna sytuacja w branży zapewne jeszcze się pogorszy ze względu na planowane oddanie w tym okresie do użytku nowych rafinerii, głównie na Bliskim Wschodzie i w Azji.
„Najistotniejszym czynnikiem mogącym wpływać na wzrost marż rafineryjnych będzie stopniowa poprawa globalnej sytuacji związanej z pandemią oraz powrót aktywności gospodarczej do poziomów sprzed pandemii. Im szybciej będzie przebiegał ten proces, tym większa szansa na istotną poprawę marży rafineryjnej" – pisze biuro prasowe Orlenu.
Na pozytywne zmiany liczy Lotos. „Według naszych prognoz tegoroczny poziom marży rafineryjnej w grupie Lotos wzrośnie, szczególnie w drugiej połowie roku, jednak jest to uzależnione od tempa odbudowy rynku" – pisze biuro prasowe Lotosu.