Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping po raz pierwszy opuści kraj, odkąd wybuchła pandemia koronawirusa. W środę ma wylądować w Kazachstanie. Spotka się z prezydentem Kasymem-Żomartem Tokajewem, z którym ma podpisać szereg dwustronnych porozumień. Szczegóły tej wizyty na razie są trzymane w tajemnicy, ale wystarczy spojrzeć na liczby, by zobaczyć, w jakim tempie najważniejszy sojusznik Rosji w Azji Środkowej integruje się z Chinami.
W pierwszym półroczu (2022 r.) wymiana handlowa pomiędzy Kazachstanem a Rosją wyniosła 11,5 mld dolarów, w tym samym okresie z Państwem Środka – 11,2 mld dolarów. Tymczasem eksport Kazachstanu do Chin wyniósł 6,6 mld dolarów, do Rosji – 3,3 mld. To za sprawą kazachskich surowców energetycznych i złóż naturalnych, które kupuje i w które na miejscu inwestuje Pekin. Zupełnie inna była sytuacja przed pandemią w 2018 roku, gdy wymiana handlowa Kazachstanu i Rosji wyniosła 17,6 mld dolarów, a z Chinami tylko 11,7 mld.
Czytaj więcej
Trwa dyskusja, czy nie nadszedł czas na zwiększenie pomocy militarnej dla Ukrainy. Chodzi zwłaszcza o czołgi.
– Wizyta Xi Jinpinga to ważna możliwość potwierdzenia rosnącego przywództwa Pekinu w Eurazji, zwłaszcza na tle gospodarczych i politycznych wstrząsów, które wywołała w regionie inwazja Rosji na Ukrainę. Wojna wciąż trwa i rządy pięciu krajów chcą zdystansować się od Kremla – komentuje nadchodzącą wizytę Xi Jinpinga niezależne radio Azattyq (Radio Svoboda), które nadaje w państwach Azji Środkowej.
A chodzi nie tylko o Kazachstan, lecz też Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Kirgistan. Żaden z tym krajów nie poparł rosyjskiej agresji nad Dnieprem. Co więcej, w czerwcu prezydent Tokajew w Petersburgu wprost powiedział Putinowi, że jego kraj nie uzna samozwańczych donieckiej i ługańskiej republik. Zrobił to też były już szef dyplomacji Uzbekistanu Abdulazis Kamiłow (obecnie zastępca sekretarza prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa).