W czasie zdalnego spotkania z hinduskim premierem w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu warszawskiego) prezydent USA Joe Biden ważył każde słowo. Nie apelował do swojego rozmówcy ani o potępienie rosyjskiej inwazji, ani o wstrzymanie importu ropy z Rosji. Wiedział, że to będzie kontrproduktywne. Oferował tylko amerykańskie wsparcie na wypadek, gdyby w New Delhi jednak zdecydowano się na zwiększenie dystansu do Kremla. Ameryka jest więc gotowa zacieśnić współpracę wojskową z Indiami, a także pomóc im w znalezieniu dostawców w miarę taniej ropy w czasach powszechnej drożyzny na rynkach surowcowych.
Czytaj więcej
Atomowe mocarstwa nie szczędzą pieniędzy na bomby i rakiety z ładunkiem jądrowym. Z najnowszego raportu firmy badawczej Allied Market Research (AMR) wynika, że rynek ten osiągnie do 2030 r. wartość 126 mld dol. To aż 73-proc. skok względem 2020 r.
Narendra Modi na początku spotkania oświadczył, że „doniesienia o zabójstwach cywilów w Buczy są niezwykle niepokojące”. Ale nie posunął się do tego, by odpowiedzialnością za nie obarczyć Rosję. Unikał też jakichkolwiek jasnych odpowiedzi na ofertę amerykańskiego prezydenta.
Wizyta Ławrowa
Od niemal dwóch miesięcy prezydent Wołodymyr Zełenski stara się przedstawić wojnę z Rosją jako obronę nie tylko Ukrainy, lecz całej zachodniej Europy, wręcz wolnego świata. Jednak postawa Indii zadaje temu kłam. Najludniejsza demokracja świata (1,4 mld mieszkańców) od początku konfliktu odmawia potępienia Kremla. Gdy stosowna rezolucja stanęła na początku marca na forum ONZ, Indie, podobnie jak Chiny, wstrzymały się od głosu. Nie inaczej uczyniły niektóre inne duże kraje demokratyczne, w tym Brazylia (210 mln mieszkańców) czy RPA (60 mln).
Czytaj więcej
- Negocjacje z Ukrainą muszą być prowadzone dalej - oświadczył szef MSZ Rosji, Siergiej Ławrow, który w piątek spotkał się w Indiach z premierem tego kraju, Narendrą Modim.