Kwietniowe dane dotyczące koniunktury w najważniejszych sektorach gospodarki malują niejednoznaczny obraz. Produkcja sprzedana przemysłu zmalała o 6,4 proc. rok do roku, najbardziej od maja 2020 r. i zdecydowanie bardziej, niż oczekiwali ekonomiści. Produkcja budowlana wzrosła o 1,2 proc. rok do roku po marcowej zniżce, ale poniżej szacunków większości analityków. A spadek sprzedaży detalicznej (o 7,3 proc. rok do roku), choć bardzo silny, wbrew oczekiwaniom nie pogłębił się wobec marca.
Czytaj więcej
Sprzedaż detaliczna towarów w Polsce zmalała w kwietniu realnie o 7,3 proc. rok do roku, tak jak w marcu. To jednak w sporej mierze efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, związanej z napływem uchodźców. Bieżący popyt konsumpcyjny skrajnie słaby nie jest.
W każdym z głównych sektorów gospodarki na początku II kwartału koniunktura była słabsza niż średnio w poprzednim kwartale. Ale też czytelność kwietniowych danych zaburzają statystyczne komplikacje związane m.in. z wysoką bazą odniesienia sprzed roku, a także niekorzystnym układem kalendarza. Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych aktywność wszędzie wyglądała lepiej.
W największym stopniu dotyczy to sprzedaży detalicznej, która licząc w ten sposób, wzrosła w kwietniu o 1,1 proc. w stosunku do marca, gdy mocno spadła. – Utożsamiamy to z poprawą nastrojów konsumenckich i coraz płytszymi spadkami realnego funduszu płac – mówi Andrzej Kamiński, ekonomista z Banku Millennium. Większość analityków uważa, że w ciągu kilku miesięcy konsumpcja wróci na ścieżkę wzrostu w ujęciu rok do roku, co z kolei poprawi koniunkturę w przemyśle. W budownictwie aktywność pobudzi program nisko oprocentowanych kredytów.
Czytaj więcej
Produkcja budowlano-montażowa wzrosła w kwietniu o 1,2 proc. rok do roku. To wynik słabszy od oczekiwań ekonomistów, ale głównie za sprawą zapaści w budownictwie mieszkaniowym. Aktywność w budownictwie infrastrukturalnym wskazuje na silny wciąż popyt inwestycyjny.