– Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że rząd w końcu próbuje uporządkować opodatkowanie dochodów osobistych, zwłaszcza gdy przez ostatnie pięć lat robił wszystko, aby go skomplikować i uczynić mniej zrozumiałym dla podatników – komentuje dla Business Insidera prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP, były minister finansów w 2006 r.
– Obecnie kompleksowe podejście do zmian cieszy, choć przypomnę że premier Mateusz Morawiecki odrzucił takie właśnie zmiany zawarte w koncepcji jednolitej daniny, którą przygotowałem w 2016 r. Od tego czasu zostało wprowadzonych wiele zmian, które doprowadziły do nadmiernego skomplikowania systemu podatkowej, np. tzw. degresywnej kwoty wolnej czy różnych ulg dla młodych i małych przedsiębiorstw od różnych baz podatkowych – dodaje.
Osoby zarabiające do 2,5 tys. zł brutto miesięcznie lub otrzymujące takie świadczenie emerytalne czy rentowe nie płaciłyby PIT w ogóle. Dla emeryta z emeryturą brutto 2,5 tys. zł oznacza to, że zamiast 2103 zł dostanie 2275 zł na rękę (2500 zł po odliczeniu składki zdrowotnej 9 proc.), czyli o 172 zł miesięcznie więcej niż obecnie.
Osoby pracujące z zarobkami rzędu 2,5 tys. zł brutto (poniżej płacy minimalnej 2,8 tys. zł na cały etat) na samym podatku zaoszczędzą 113 zł miesięcznie. Ale nie można zapominać o innej propozycji – składka na ubezpieczenie zdrowotne nie będzie odejmowana od podatku na dotychczasowych zasadach.
Obecnie odejmuje się 86 proc. tej składki, czyli 7,75 pkt. proc. z 9 proc. podstawy opodatkowania i ta kwota zmniejsza podatek. Przy 2,5 tys. zł brutto zarobku kwota składki zdrowotnej to 194 zł miesięcznie, z czego odliczeniu od podatku podlega 167 zł. Gdyby podatnik nie mógł tej kwoty odliczyć, to oszczędność na zerowym PIT byłaby niższa niż strata na składce zdrowotnej.