Ten, kto w najbliższym czasie wybiera się do Wielkiej Brytanii, nie musi się martwić. Na razie niewiele się zmieni. Do końca 2020 roku stosunki między Unią Europejską a Wielką Brytanią będą w okresie przejściowym, który ma ostatecznie uregulować wspólną przyszłość. Najwięcej pytań dotyczy kwestii granic. Przede wszystkim między brytyjską Irlandią Północną a Irlandią, która w dalszym ciągu jest członkiem UE.
27 mln obywateli Unii Europejskiej podróżuje co roku do Wielkiej Brytanii. To są prawie dwie trzecie wszystkich turystów, którzy odwiedzają Wyspy. Turyści europejscy są zatem bardzo ważni dla Wielkiej Brytanii i jej mieszkańcy dobrze o tym wiedzą. Podczas gdy wpływ brexitu na politykę i gospodarkę stawia jeszcze wiele znaków zapytania, kwestia turystyczna jest w miarę jasna. - Europa była i pozostanie dla nas ważnym rynkiem - powiedział Deutsche Welle Tracey Edginton z urzędu turystycznego VisitBritain.
Co oznacza okres przejściowy?
W następnych jedenastu miesiącach nic się tak naprawdę nie zmieni. Zarówno dla 3,6 mln obywateli UE mieszkających na Wyspach, jak i dla 27 mln turystów, którzy co roku odwiedzają Anglię. W dalszym ciągu do Wielkiej Brytanii można będzie podróżować z dowodem osobistym i bez wizy. Nie będzie obowiązku meldunkowego. Nagłe wizyty lekarskie do 2020 roku nie powinny przysparzać problemów.
Czy brexit ma wpływ na podróżowanie pociągiem, samolotem i promem?
Nie, przynajmniej w okresie przejściowym. Pasażerowie nie powinni odczuć żadnych skutków. Sprawa za kulisami wygląda jednak nieco inaczej. Na nowo trzeba ustalić prawa startu, lądowania i kwestie bezpieczeństwa, również dostęp brytyjskich linii lotniczych do rynku europejskiego.
Jeśli chodzi o pociągi, autobusy wycieczkowe i promy, wszystko będzię odbywać się jak dotychczas. Jedynie tunel pod kanałem La Manche, przez wzmożone kontrole celne, może być znacznie zakorkowany.