Sporą przewagą głosów, bo 18 do 9, przegłosował unijny komitet Reach zakaz używania amunicji z ołowiem podczas polowań na terenach wodnych. Ewenementem jest też, że Polska ostatecznie poparła ten zakaz, choć początkowo była przeciwko.
Zgodę na zmianę przepisów unijnych będzie jeszcze musiał wydać Parlament Europejski i Rada UE, choć prace nad tym tematem trwały aż od 2015 r., gdy Komisja Europejska poprosiła Europejską Agencję ds. Chemikaliów (ECHA) o sprawdzenie ryzyk związanych z amunicją ołowianą. Polska jest jednym z niewielu krajów w UE, które w żaden sposób nie ograniczały używania śrutu ołowianego. A już sam fakt, że ołów był w ogóle dopuszczony do użytku w amunicji i ciężarkach wędkarskich, był swego rodzaju sukcesem nacisków myśliwych – ponieważ toksyczność ołowiu jest znana od dawna i został usunięty z farb czy paliw. Od czasów starożytnej Grecji, a potem Rzymu, ołów był – z opłakanym skutkiem – używany do produkcji naczyń, rur do prowadzenia wody, a także kosmetyków, w średniowieczu trafił w farbach na obrazy. Szkodliwość jest znana od dawna, ołów jest szczególnie niebezpieczny dla dzieci, sole i tlenki ołowiu przenikają do krwiobiegu, długi kontakt z tym metalem może doprowadzić do neuropatii ołowiowej, wywoływać ostre bóle brzucha, uszkadzać drogi żółciowe. Powoduje anemię i długą listę innych schorzeń. A jednak w polowaniach nadal był wykorzystywany i choć zastrzelonym zwierzętom, głównie ptakom, dalszej krzywdy już nie był w stanie zrobić – to chodzi o amunicję, która w cel nie trafiła i po polowaniach zostawała na ziemi oraz w wodzie. ECHA szacuje, że zatrucie ołowiem tylko w UE zabija rocznie ok. miliona ptaków wodnych, a coraz więcej badań wskazuje na to, że ołów z amunicji przenika do wody, także pitnej. Człowiek może go też spożywać wraz z mięsem upolowanych zwierząt.
Zakaz wejdzie w życie za dwa lata w całej UE. Koszt odstawienia tej najtańszej amunicji w całej Unii Europejskiej ECHA szacuje na 80 mln euro rocznie (ponad 355 mln zł), ale zdecydowanie przewyższa to zysk dla środowiska, który ta sama agencja ocenia na 105 mln euro, czyli ponad 460 mln zł.
Wśród polskich myśliwych zakaz entuzjazmu nie budzi. – PZŁ ustosunkował się do absurdalnego stanowiska ECHA, myślę, że tu oprócz względów ideologicznych nie ma to żadnego uzasadnienia – mówi Marek Pudełko, rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego. Jego zdaniem ołów wykorzystywany w amunicji nie wchodzi w reakcję z wodą, a twierdzenie, że kaczki i inne ptaki zatruwają się połkniętym śrutem, to bzdura. – Kraje, które przeszły na śrut stalowy, wracają do ołowiu, bo mniej rykoszetuje i jest bardziej skuteczny. Niemniej, w Polsce najwięcej amunicji zużywa się na strzelnicach – mówi Pudełko.
Zmiana śrutu ołowianego na stalowy to konieczność zakupu nowej strzelby – amunicja stalowa wymaga odporności broni na wyższe ciśnienie. Ceny nowych dubeltówek zaczynają się wg rzecznika PZŁ od 3–7 do 10 tys. zł, średnia cena to 5–6 tys.