Jeśli wkrótce zarząd lubelskiej spółki handlowej nie zdecyduje, komu sprzedać sklepy detaliczne m.in. sieci Stokrotka i Delima, to jeden z funduszy zainteresowany ich kupnem odstąpi od negocjacji – wynika z informacji „Rz". Powód? Inwestor podejrzewa, że Emperia wcale nie chce sprzedać sklepów.
– Za każdym razem, gdy pytamy, kto przechodzi do następnego etapu negocjacji, słyszymy, że takie rozstrzygnięcie zapadnie w kolejnym tygodniu. Termin cały czas jest przesuwany, a cena podnoszona – argumentuje osoba z funduszu. – Jeśli do końca roku Emperia nie podejmie konkretnych decyzji, to się wycofamy – deklaruje.
900 mln zł - przynajmniej tyle chce pozyskać Emperia ze sprzedaży sklepów detalicznych
Jego zniecierpliwienie tłumaczy fakt, że w połowie listopada Emperia ogłosiła, że w ciągu kilku dni wybierze podmioty do ostatecznych rozmów, ale tego nie zrobiła. O sklepy konkurowały fundusze Advent International, Penta Investments i Doughty Hanson oraz grupa Muszkieterów posiadająca sieć Intermarche i właściciel sieci Żabka – Mid Europa Partners. – W negocjacjach są wszyscy, którzy złożyli wiążące oferty. Uzgadniamy ostateczne warunki transakcji, w tym treść warunkowej umowy. Zamierzamy ją sfinalizować do końca marca – zapewnia Artur Kawa, prezes Emperii. Ale nie podtrzymuje już daty 31 grudnia, do kiedy miała być podpisana wstępna umowa.
Inwestorzy wskazują też, że kupno sklepów od Emperii niesie ze sobą ryzyko wynikające z nierozwiązanego sporu z Eurocashem o grupę dystrybucyjną Tradis. Od jej sprzedaży lubelska spółka odstąpiła latem. Teraz sprawa jest w arbitrażu, bo Eurocash uważa, że kontrakt nadal obowiązuje. Strony regulowały w nim m.in. kwestię dystrybucji do Stokrotek po finalizacji transakcji z Eurocashem.