Trudny mariaż Azotów z Anwilem przed wyborami

Wyborczy maraton uniemożliwia dokończenie konsolidacji sektora chemicznego.

Publikacja: 02.04.2015 22:00

Choć połączenie dwóch nawozowych firm - Azotów i Anwilu wydawało się już przesądzone, prace nad tran

Choć połączenie dwóch nawozowych firm - Azotów i Anwilu wydawało się już przesądzone, prace nad transakcją nie ruszą w roku wyborczym.

Foto: Bloomberg

Choć sprawa przejęcia przez Grupę Azoty należących do Orlenu zakładów chemicznych Anwil jeszcze na początku tego roku wydawała się przesądzona, dziś – jak wynika z naszych informacji – rząd odkłada ją na półkę. I to pomimo tego, że konsolidacją firm zainteresowani są ponoć wszyscy – Orlen, Azoty i resort skarbu nadzorujący obie spółki.

– Problem w tym, że mamy rok wyborczy, a to nie jest najlepszy czas na tego typu decyzje. Po chwilowym przyspieszeniu prac nad ewentualną fuzją zapadła w tej sprawie zupełna cisza – mówi nam osoba dobrze znająca sprawę.

Tematu nie chcą komentować przedstawiciele żadnej ze spółek ani resort skarbu.

Zbudować giganta

Budowa „narodowych czempionów" była hasłem przewodnim Włodzimierza Karpińskiego, gdy obejmował on fotel ministra skarbu. Łączenie spółek z polskim kapitałem ma zwiększyć ich konkurencyjność na europejskim rynku. Decyzją jego poprzedników w takim właśnie duchu powstawała też Grupa Azoty, dziś drugi co do wielkości producent nawozów w Unii Europejskiej. W jej skład wchodzą zakłady w Tarnowie, Policach, Kędzierzynie-Koźlu i Puławach (włączenie tej ostatniej spółki było obroną przed próbą wrogiego przejęcia tarnowskich zakładów przez rosyjską firmę nawozową Acron). Spośród największych krajowych graczy w tym sektorze brakuje w tym gronie jedynie Anwilu. Włączenie go do Azotów byłoby uwieńczeniem prowadzonej od lat konsolidacji polskiej chemii. Rząd ma jednak co najmniej kilka powodów, by nie poruszać tego tematu w roku wyborczym.

Wycena, związki, Rosjanie

Przede wszystkim rząd się boi podejmowania sprawy Anwilu przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, bo temat mógłby zostać wykorzystany przez przeciwników politycznych. Po pierwsze, oponenci mogliby wysuwać wątpliwości co do sposobu łączenia spółek, wyceny Anwilu albo całej transakcji. Po drugie, z pewnością do walki o prawa przejmowanych pracowników włączyłyby się działające w Orlenie i Anwilu związki zawodowe. Mogłyby żądać gwarancji zatrudnienia dla załogi wchodzącej do Grupy Azoty lub innych przywilejów. A gabinet premier Ewy Kopacz ma jeszcze świeżo w pamięci niedawne, bardzo głośne, protesty rolników czy górników. Stłumienie tych ostatnich kosztowało rząd bardzo dużo wysiłku i zmusiło do wielu ustępstw.

Po trzecie zaś, prawdopodobne jest, że transakcji sprzeciwiłby się rosyjski akcjonariusz Azotów – Acron, który pośrednio posiada nieco ponad 20 proc. w kapitale polskiej spółki. To na tyle dużo, by przy niepełnym składzie walnego zgromadzenia móc zablokować niektóre decyzje (Skarb Państwa kontroluje 33 proc. kapitału). Zwłaszcza te, które powodowałyby zmniejszenie jego udziału w akcjonariacie firmy. Zresztą, nawet gdyby jego starania okazały się nieskuteczne, przypomniałyby problem obecności Rosjan w Grupie Azoty, która jest największym konsumentem gazu w naszym kraju.

Miliardy na inwestycje

O włączeniu Anwilu do Grupy Azoty mówi się od lat. Analitycy natomiast widzą wiele korzyści, jakie przyniosłaby dalsza konsolidacja branży nawozowej. – Przejęcie Anwilu przez Grupę Azoty miałoby biznesowy sens. Dzięki zwiększeniu skali grupa mogłaby np. lepiej zarządzać surowcami – przyznaje Dominik Niszcz, analityk DM Raiffeisen. Jego zdaniem kwestią zasadniczą przy ocenie potencjalnej fuzji będzie finansowanie transakcji. – Azoty mają jednak bardzo bogaty program inwestycyjny i trudno oczekiwać, by podjęły się w najbliższych miesiącach tak dużej akwizycji – ocenia Niszcz.

Tylko do roku 2020 Azoty chcą wydać na dalszy rozwój aż 7 mld zł. Przed tygodniem grupa ogłosiła realizację największej inwestycji w swojej historii. Kosztem 1,7 mld zł wybuduje w Policach fabrykę do produkcji propylenu i blok energetyczny, a także rozbuduje policki port o terminal chemikaliów płynnych. Dzięki temu przychody Azotów zwiększą się o 2 mld zł rocznie. W planach chemiczna spółka ma też akwizycje i prowadzi już w tej sprawie rozmowy, ale nie ujawnia szczegółów.

Opinia

Jerzy Marciniak | były prezes Grupy Azoty

Fuzja Grupy Azoty z Anwilem miałaby sens, ale oczywiście wiele zależy od tego, na jakich zasadach zostałaby przeprowadzona. O takiej możliwości mówi się już od lat. Na pewno trzeba do tej sprawy podejść z dużą ostrożnością, mając na uwadze, że dużym akcjonariuszem Azotów jest nie tylko Skarb Państwa, ale też rosyjski Acron. W tym momencie, gdy posiada on już 20 proc. kapitału w tarnowskiej spółce, mogą pojawić się trudności z przegłosowaniem na walnym zgromadzeniu uchwał, które wymagają uzyskania znaczącej większości głosów. W mojej ocenie już wcześniej można było pomyśleć o tym, by nie dopuścić do wzmocnienia się rosyjskiego akcjonariusza – poprzez emisję akcji Grupy Azoty. Wówczas Acron musiałby wydawać pieniądze na utrzymanie swoich niedużych jeszcze udziałów w spółce, zamiast na dokupowanie kolejnych akcji.

Choć sprawa przejęcia przez Grupę Azoty należących do Orlenu zakładów chemicznych Anwil jeszcze na początku tego roku wydawała się przesądzona, dziś – jak wynika z naszych informacji – rząd odkłada ją na półkę. I to pomimo tego, że konsolidacją firm zainteresowani są ponoć wszyscy – Orlen, Azoty i resort skarbu nadzorujący obie spółki.

– Problem w tym, że mamy rok wyborczy, a to nie jest najlepszy czas na tego typu decyzje. Po chwilowym przyspieszeniu prac nad ewentualną fuzją zapadła w tej sprawie zupełna cisza – mówi nam osoba dobrze znająca sprawę.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Polska firma zbrojeniowa sprzeda Korei Południowej tysiące dronów kamikadze
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Biznes
Tak biznes pomaga powodzianom