Leon Pierzchalski, Warta: Elektrownie jądrowe to naturalny dla Warty obszar zainteresowań

Mamy ambicję bycia liderem poolu jądrowego w Polsce – mówi Leon Pierzchalski, dyrektor zarządzający odpowiedzialny za Departament Klientów Strategicznych i Reasekuracji w Warcie.

Publikacja: 26.02.2024 03:00

Leon Pierzchalski, Warta: Elektrownie jądrowe to naturalny dla Warty obszar zainteresowań

Foto: materiały prasowe

Materiał powstał we współpracy z Wartą

Czy planowane w Polsce elektrownie jądrowe będą bezpieczne?

Zdecydowanie tak. Spokojnie mogę powiedzieć, że obecnie projektowane elektrownie jądrowe III, III+, a w przyszłości IV generacji są już bardzo bezpieczne. W tej chwili ich zabezpieczenia są projektowane tak, by zadziałały samoczynnie. Obecnie, w przypadku zbyt wysokiej temperatury chłodziwa reaktora zabezpieczenia działają na zasadzie praw fizyki mechanicznej – siły ciążenia czy ciśnienia hydrostatycznego, a nie tylko w oparciu o elektryczne czy elektroniczne mechanizmy. Czyli pręty bezpieczeństwa, spowalniające reakcje, powinny same wsunąć się do reaktora pod wpływem własnego ciężaru.

Jest też wiele innych pasywnych układów bezpieczeństwa, działających nawet bez zasilania elektrycznego. Gdyby jednak doszło do stopienia rdzenia reaktora, to zabezpieczenia występujące już w elektrowniach III generacji powodują, że taki rdzeń zostaje zatrzymany w obudowie bezpieczeństwa. Wszystkie systemy zabezpieczające są zdublowane i wzajemnie się uzupełniają. Chodzi o to, żeby kompleksowa ochrona w nowoczesnej elektrowni była w 100 proc. pewna. Żebyśmy się nie obawiali, że jakiś element elektryczny czy elektroniczny źle zadziała. Wszystko ma działać intuicyjnie. Projektowane dla Polski elektrownie jądrowe są już najwyższej jakości, bez względu na to, który dostawca je przygotuje. Ten standard jest zapewniany przez każdego renomowanego producenta.

Awarie w elektrowniach jednak się zdarzają.

Sporo awarii było w początkach projektowania i stosowania technologii jądrowej, w latach 60., 70., czasami też w 80. XX wieku. Mówię tutaj o wyciekach, przegrzaniach, skażeniach radioaktywnych. W tej chwili tego typu awarie są bardzo rzadkie. Jeśli coś się dzieje, to są to głównie awarie „punktowe”, w pomieszczeniach izolowanych. Jeśli coś wydostaje się na zewnątrz, to w bardzo małych ilościach. Zabezpieczenia działają.

Mięliśmy katastrofę w Japonii, w elektrowni Fukushima.

Tak. Doszło do niej jednak w następstwie katastrofy naturalnej, po tsunami wywołanym trzęsieniem ziemi. Zarzuty stawiane są przy tym zarządowi elektrowni: mur oporowy, który miał ją zabezpieczać przed tsunami, ze względów oszczędnościowych był zbyt niski. Miał wysokość 6 m, a fala tsunami około 13 m. Ponadto zastępcze, awaryjne generatory elektryczne zostały umieszczone zbyt nisko. W przypadku braku energii elektrycznej miały się włączyć i chłodzić reaktory. Zalała je jednak woda i dlatego się nie uruchomiły. W Polsce i naszej części Europy ryzyko trzęsienia ziemi jest jednak bardzo małe. To samo z falami tsunami. Małe trzęsienia, które zdarzają się obecnie głównie na Śląsku, mają siłę najwyżej 3–4 stopni w skali Richtera, są punktowe i w ogóle nie są zagrożeniem dla elektrowni, które mają być budowane w naszym kraju. Zresztą należy dodać, że aktualnie budowane elektrownie jądrowe są zaprojektowane w taki sposób, aby wytrzymać nawet duże trzęsienie ziemi i są budowane również na terenach sejsmicznych.

Czy technologie jądrowe można ubezpieczyć?

Oczywiście, jednak nie jest to łatwa procedura. Generalnie cały rynek ubezpieczeniowy, a więc ubezpieczyciele i reasekuratorzy, wyłącza z zakresu ochrony szkody związane z radioaktywnością. Mimo to elektrownie i instalacje jądrowe są ubezpieczane. Odbywa się to na innych, całkowicie indywidualnych warunkach. Ubezpieczenia te są realizowane przez tzw. poole jądrowe, które składają się z ubezpieczycieli podejmujących decyzję, że mogą wziąć na siebie ryzyko związane z elektrowniami jądrowymi. Takie poole występują w wielu państwach. Mają je między innymi Francja, Niemcy, Czechy, Słowacja czy Turcja…

Prawie każdy kraj, który posiada elektrownię atomową, powołał do życia pool ubezpieczycieli, którzy dobrowolnie, świadomie określają, jaki limit swojej pojemności ubezpieczeniowej mogą zadeklarować do ubezpieczenia technologii jądrowych. Z tych cząstkowych limitów powstaje jeden łączny limit odpowiedzialności. Na Zachodzie takie limity mają wysokość od kilkuset milionów do kilku miliardów euro.

Jak wygląda zakres ochrony przy ubezpieczeniu elektrowni jądrowych?

Pool jądrowy ubezpiecza zwykle dwa obszary. Jeden to ubezpieczenie samej elektrowni, czyli majątku własnego, który tam występuje, m.in. od skażenia radioaktywnego. Drugi obszar to ubezpieczenie OC, które obejmuje szkody wyrządzone osobom trzecim i ich mieniu. Jeśli więc w elektrowni nastąpi awaria i dojdzie do wycieku, wybuchu, pożaru, a następnie skażenia radioaktywnego, to ubezpieczyciele z poolu jądrowego wypłacają odszkodowanie za uszkodzony czy zniszczony majątek elektrowni, ale też za zniszczenia i skażenia osób i mienia poza terenem elektrowni.

Czy polscy ubezpieczyciele mogą samodzielnie ubezpieczyć obiekty jądrowe w naszym kraju?

Limity, na które ubezpiecza się elektrownie jądrowe, powinny być wysokie. Ich minimalny poziom określają zresztą konwencje regulujące międzynarodowy system odpowiedzialności za szkodę jądrową. Polska należy do wiedeńskiej konwencji o odpowiedzialności cywilnej za szkody jądrowe, która wyznacza minimalny limit na poziomie kilkuset milionów euro. Często jest to zbyt mały limit w stosunku do potencjalnego zagrożenia.

Oczekuje się, że ubezpieczyciele dostarczą limit na poziomie kilkuset milionów czy nawet 1 mld euro. Limity, które będą deklarować polscy ubezpieczyciele, na pewno nie wystarczą na zebranie koniecznych pojemności. Zwiększenie tej pojemności opiera się w takich przypadkach na między innymi wsparciu od innych pooli jądrowych, z innych krajów. U nas najprawdopodobniej to będzie wyglądało tak, że polski pool jądrowy będzie zabiegał o dodatkową pojemność europejskich partnerów, choćby z Francji, Czech, Belgii… Dzięki temu łączny limit może sięgnąć wymaganych kilkuset milionów euro.

Czy nasi ubezpieczyciele potrafią oszacować ryzyko i potencjał szkodowy związany z elektrowniami atomowymi?

Dotychczas nie mieliśmy w kraju tego typu technologii, dlatego aktywnie się tego uczymy, aby być gotowym na start tych inwestycji na naszym rynku energetycznym. Ktoś oczywiście może stwierdzić, że jest reaktor doświadczalny Ewa w Świerku, ale elektrownia atomowa to coś zupełnie innego. Doświadczenie zdobywamy więc za granicą, od ubezpieczycieli i reasekuratorów, którzy ubezpieczają takie ryzyka od kilkudziesięciu lat. Każdy z nich posiada zespół inżynierów, którzy są w stanie dokonać pomiarów ryzyka, jego potencjału. Musimy się też nauczyć tworzenia programów ubezpieczeniowych dla takich elektrowni. To też będzie oparte na doświadczeniach zachodnich – europejskich czy amerykańskich, bo tamte rynki mają tę wiedzę już dawno wypracowaną. Kolejny element to likwidacja szkód. Polscy ubezpieczyciele powinni mieć likwidatorów, którzy będą wiedzieć, jak oszacować wartość szkody, wycenić, zlikwidować. Widać z tego, że nasz rynek ubezpieczeniowy ma do odrobienia poważną pracę domową.

Dlaczego Warta chce być ubezpieczycielem technologii jądrowych dla energetyki?

Energetyka jądrowa jest nieodłącznym elementem transformacji energetycznej, w której bierzemy udział. Zgodnie z zobowiązaniami, które Polska przyjęła na siebie w ramach UE, do 2050 r. energetyka w Europie ma być zeroemisyjna. Transformacja polega na tym, że idziemy w farmy fotowoltaiczne i wiatrowe, lądowe i morskie. To bezemisyjne źródła energii.

Nie mamy jednak źródeł, które są w stanie dostarczyć czystą energię w nocy, gdy nie ma wiatru. Banki energii w przewidywalnym horyzoncie czasowym nie rozwiążą tego problemu. Nie zasilą dużych miast i przemysłu. W tej chwili jedynym źródłem energii bezemisyjnej pozostają więc elektrownie jądrowe. A skoro Warta jest bardzo silnym graczem na rynku ubezpieczeń przemysłowych w Polsce, to konsekwentnie chce także uczestniczyć w każdym elemencie transformacji energetycznej. Przygotowujemy się więc do udziału w poolu jądrowym i oczywiście mamy ambicję bycia jego liderem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to duża odpowiedzialność – zwłaszcza przy obsłudze tych ryzyk, a przede wszystkim w sytuacji konieczności zapewnienia sprawnej likwidacji szkód. Ale w tych obszarach jesteśmy mocni.

Materiał powstał we współpracy z Wartą

Materiał powstał we współpracy z Wartą

Czy planowane w Polsce elektrownie jądrowe będą bezpieczne?

Pozostało 99% artykułu
Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową