Polfa Tarchomin obchodzi w tym roku 200-lecie istnienia. To najstarszy polski zakład farmaceutyczny i jeden z najstarszych w Europie. Jakie inwestycje chcecie teraz poczynić?

Jarosław Król: Byliśmy pierwszym producentem insuliny i penicyliny w Polsce. Nasz zespół czuje odpowiedzialność wobec tak wielkiej tradycji i wiedzy. Teraz realizujemy wieloletni program inwestycyjny. Najważniejsze w nim jest Centrum Rozwoju i Produkcji Leków Onkologicznych. Obecnie wszystkie leki onkologiczne dostępne w Polsce są produkcji zagranicznej. Chcemy to zmienić, ale myślimy też globalnie. Cała inwestycja to 600 mln zł. Obejmie obszar badań i rozwoju, sam budynek, maszyny oraz wyposażenie laboratoriów. Pozwolenie na użytkowanie chcemy uzyskać w I kw. 2024 r.

Za 40 mln zł zrealizowaliśmy z kolei nowoczesną ampułkarnię, produkującą sterylne leki. Niedawno przejęliśmy też budynek wraz z gotową linią produkcyjną po upadłej firmie Ifotam w Łodzi. Wydaliśmy 35 mln zł, a wartość księgowa majątku to 100 mln zł, odtworzeniowa zaś 150–200 mln zł.

Skoro teraz produkcja leków onkologicznych będzie krajowa, to ceny będą niższe?

JK: Tak, bo to są leki przetargowe. Jeśli chcemy zająć 50 proc. rynku w poszczególnych molekułach, to będziemy agresywnie walczyli ceną. Jakością leków się nie różnimy, więc musimy obniżyć cenę. To się odbędzie z korzyścią dla polskiego budżetu. Zbudowanie skali daje nam możliwość oferowania tych produktów również za granicą.

Podczas pandemii koronawirusa były niedobory lekowe. Jak podchodzicie do bezpieczeństwa lekowego?

JK: W samej pandemii odegraliśmy olbrzymią rolę. Jako jedni z pierwszych dostarczaliśmy płyny do dezynfekcji, których dramatycznie brakowało. Staliśmy się wówczas ich największym producentem w kraju. Łącznie wyprodukowaliśmy aż 23 mln litrów. Szpitale, przychodnie, szkoły, urzędy, służby mundurowe były zaopatrywane przez nas. Dzięki temu państwo mogło nieprzerwanie funkcjonować. Przez bardzo długi czas lekiem był wówczas tlen. W Polsce rynek tlenu medycznego jest zdominowany przez cztery koncerny międzynarodowe. W pewnym momencie powiedziały, że nie dadzą rady więcej wyprodukować. Nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, ale udało się błyskawicznie uruchomić jego produkcję z pomocą kooperantów. Dostarczyliśmy 1,3 mln litrów tlenu medycznego. Bez niego wiele osób by zmarło.

Z kolei po koronawirusie nastąpiła epidemia grypy i zakażenia bakteryjne. Nagle brakowało antybiotyków. Wielu globalnych producentów zdecydowało się na dostarczanie leków w pierwszej kolejności tam, gdzie są one najdroższe, czyli do Europy Zachodniej. Dzięki polskiej produkcji my je mieliśmy w dobrej cenie. Ponieważ mamy swój zakład, który miał zgromadzone zapasy. Byliśmy przygotowani do sytuacji kryzysowej. Zwiększyliśmy produkcję, pracowaliśmy na trzy zmiany. Wnosimy więc duży wkład w obszarze bezpieczeństwa lekowego Polski i jesteśmy z tego dumni.

Brakowało też szczepionek przeciw grypie.

JK: Tak. Działaliśmy jako centrum zakupów dla Ministerstwa Zdrowia. Musieliśmy wysyłać środki w ciemno, bo nikt nie chciał sprzedać bez zaliczek. Jednak udało się ściągnąć szczepionki przeciw grypie. Co jakiś czas jesteśmy wywoływani do tablicy i dajemy radę.

Polfa Tarchomin zaopatruje się też w innych krajach. Pozrywane łańcuchy dostaw z Azji zmieniły politykę firmy?

JK: Już wcześniej byliśmy czujni. Od 2018 r. budowaliśmy zapasy substancji leczniczych, bo widzieliśmy ryzyko dostaw. Szukaliśmy też dostawców z innych części świata, żeby mieć minimum dwóch, w tym jednego nie z Dalekiego Wschodu. Jeśli ma się leki, gdy inni ich nie mają, to się wygrywa udziały rynkowe.

Wracając do Centrum Rozwoju i Produkcji Leków Onkologicznych – jest to najważniejsza i najdroższa inwestycja.

Małgorzata Stokrocka: Nie ma wielu takich miejsc w Europie. Dzięki tej inwestycji będziemy mogli zapewnić bezpieczeństwo lekowe w obszarze leków onkologicznych, immunosupresyjnych i stosowanych w leczeniu układowych grzybic. Będą to leki dla szpitali ratujące życie.

Będzie to pierwsza produkcja leków onkologicznych w Polsce?

MS: Jeżeli mówimy o ampułkostrzykawkach i fiolkach jako formach podania to tak.

O co chodzi w tych formach podania? Rozumiem, że ma to bezpośrednie przełożenie na pacjentów.

Kamil Garbera: Nasza inwestycja to budynek posiadający dwie oddzielne strefy produkcyjne przeznaczone do sterylnych form. Na pierwszej linii będzie możliwość wytwarzania ampułkostrzykawek oraz fiolek zarówno z liofilizatami, jak i roztworami. Druga linia będzie przeznaczona jedynie do fiolek z różną postacią farmaceutyczną. Obie linie są w najnowszej technologii izolatorów. Będzie możliwa praca z substancjami wysokoaktywnymi.

Ta inwestycja jest ważna nie tylko z perspektywy Polski, ale też naszego regionu Europy?

MS: Tak, bo przy różnych kryzysach zaobserwowaliśmy, że łańcuchy dostaw spoza Unii Europejskiej nie zawsze są utrzymywane. Stąd alokowanie miejsca wytwarzania tak kluczowych leków ratujących życie w Polsce jest bezcenne.

Podczas pandemii poczuliście zachwiania związane z przerwanymi łańcuchami dostaw?

MS: Wszyscy poczuli. W momencie wybuchu pandemii antybiotyki były sprowadzane też z Indii i Chin. Granice często były zamknięte, a przepływy wstrzymane. My byliśmy przygotowani z zapasami, ale one mogą wystarczyć na chwilę. Długofalowo powinniśmy alokować produkcję wszystkich kluczowych leków w Polsce i UE.

Polfa tworzy też oddział w Łodzi. Co to za inwestycja?

KG: Jest to zakup upadłego przedsiębiorstwa, które wytwarzało substancje lecznicze z grupy cytostatyków. Przygotowywali się do uruchomienia obszaru rozsypu jałowego. Te możliwości wpisują się w nasze portfolio, wizję i plany strategiczne. Chcemy jak najszybciej otworzyć w Łodzi obszar rozsypu jałowego i syntezy.

A o co chodzi ze wspomnianą na początku ampułkarnią?

MS: Zaobserwowaliśmy na rynku szpitalnym braki wielu leków. Dlatego kilka lat temu postanowiliśmy zainwestować w ten obszar technologiczny. Jesteśmy po wyprodukowaniu serii rejestracyjnych dla naszych leków iniekcyjnych, np. stosowanych w leczeniu schorzeń centralnego układu nerwowego. Liczymy, że w przyszłym roku pierwsze produkty wejdą na rynek.

Jak po 200 latach istnienia widzą państwo przyszłość przedsiębiorstwa?

KG: Optymistycznie. Polfa Tarchomin cały czas się rozwija. Firma co roku przynosi zyski, inwestuje znaczne środki w rozwój, a jej rentowność konsekwentnie rośnie. Będziemy kontynuować inwestycje. To długotrwałe procesy. Przykładowo ampułkarnię rozpoczęliśmy w 2019 r. i dopiero jesteśmy w ostatnim etapie inwestycji. Mamy też inne ambitne plany i będziemy je realizować.

Chcecie zdobyć większy udział w rynku?

MS: Obecnie skupiliśmy się głównie na wejściu na nowe rynki. Udało nam się zarejestrować produkty m.in. w Skandynawii. Musimy inwestować w bardziej wydajne urządzenia, żeby produkować leki nie tylko na Polskę. I to robimy. Stale zwiększamy eksport. Jesteśmy już obecni na 42 rynkach na świecie.

—notował Grzegorz Balawender

PARTNER RELACJI:

materiały prasowe