W zauważalny sposób zwiększa się ruch w drugą stronę – Polskę odwiedza coraz więcej cudzoziemców, dla których ceny są u nas rozsądne. Czesi i Węgrzy cieszą się, że w miejscowościach wypoczynkowych na urlopy wydają mniej pieniędzy niż u siebie w kraju. A nie zarabiają więcej od nas.
Nie ma co się spodziewać, że Polacy będą uciekać z gorącej Hiszpanii, skoro chętnie wyjeżdżają np. do Egiptu w środku lata.
– Upał nie jest podstawą do rezygnacji z wakacji. Na kilka dni przed wylotem rezygnacja oznacza stratę wszystkich pieniędzy, jeśli nie było odpowiedniego ubezpieczenia. A to też nie działa na zasadzie „odwidziało mi się”, muszą być poważne powody medyczne lub rodzinne, co jest zaznaczone szczegółowo w polisach – wskazuje Jarosław Kałucki, ekspert w Travelplanet.pl.
Szukanie chłodu
Do Polski chętniej przyjeżdżają Hiszpanie, którzy mają domy na śródziemnomorskim wybrzeżu. Wynajmują je szukającym słońca cudzoziemcom, w tym Polakom, a sami jadą na Mazury czy nad Bałtyk. Bo słońce jeszcze będą mieli w końcu września i w październiku. Tutaj też wynajmują domy czy apartamenty. Tyle że od Polaków.