Liczba polskich użytkowników ChatGPT osiągnęła prawie 3 mln – wynika z najnowszych danych PSMM, Gemius i Polskich Badań Internetu (PBI). Dla porównania w styczniu był ich niecały milion. Popularność bota od OpenAI nie dziwi – to niezwykle efektywne narzędzie odpowiada na pytania zadane przez użytkowników, udziela informacji, których znalezienie samodzielnie w sieci byłoby czasochłonne, pomaga w rozwiązywaniu problemów (np. tworzy treści, generuje pomysły, a nawet programuje). Zalety można mnożyć, więc i biznes z lubością zaczął sięgać po chatbota. Tym bardziej że – jak wskazuje Anna Miotk, dyrektor w PBI – na korzyść konwersacyjnej sztucznej inteligencji (AI) zadziałał olbrzymi szum medialny. – Przełożyło się to na zainteresowanie produktem OpenAI – podkreśla.
Czytaj więcej
Służba zdrowia to sektor, który sztuczna inteligencja może wywrócić do góry nogami. Zaawansowane algorytmy, dzięki technologii uczenia maszynowego, są już dziś w stanie pobić na głowę wielu lekarzy pod względem wiedzy medycznej.
Tyle że, jak ostrzegają eksperci, ChatGPT może nie tylko usprawnić biznes, ale także generować dla niego niebezpieczeństwa. Lista potencjalnych zagrożeń jest całkiem długa, a konsekwencje stosowania tej technologii bez kontroli mogą być dla firm dotkliwe.
Długa lista ryzyk
Biznes rzucił się na chatbota, bo tak działają bańki. – Prawie za każdym razem, gdy historycznie pojawiała się rewolucyjna technologia, była przeinwestowywana. Firmy, dążąc do bycia najnowocześniejszymi, wydają ogromne środki, niezależnie od ceny, którą ponoszą i możliwości generowania zysków w przyszłości. Z tego względu coraz częściej możemy usłyszeć od prezesów spółek hasło „sztuczna inteligencja” jako strategiczny wydatek firm – mówi Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia.