Rewolucja, którą zapoczątkowała premiera ChatGPT, wydaje się przyspieszać. Czy jesteśmy na to gotowi? W środę w nocy prezes Sundar Pichai, na corocznej konferencji Google I/O, nie pozostawił złudzeń, w jaką stronę zmierza rozwój technologii. Zapowiedział, że Bard, przygotowany przez jego koncern potężny konkurent bota wspieranej przez Microsoft firmy OpenAI, ruszy na ponad 180 nowych rynkach. Co więcej, zaawansowane narzędzia AI pojawią się praktycznie we wszystkich produktach i usługach Google, od smartfonów, po aplikacje (m.in. w dokumentach tekstowych, arkuszach kalkulacyjnych, mapach, e-mailu). Gigant wprowadzi też „komunikujący się” z użytkownikiem interfejs w wyszukiwarce: po wpisaniu zapytania w pasek wyszukiwania, prócz tradycyjnych wyników, użytkownicy zobaczą automatycznie wygenerowaną odpowiedź od AI.
Zagrożenie większe niż zmiany klimatyczne
Ofensywa Google nastąpiła kilka tygodni po tym, jak Pichai publicznie przyznał, iż obawy związane ze sztuczną inteligencją nie dają mu spać w nocy. Przyznał, że technologia ta może być bardzo szkodliwa, jeśli zostanie źle wdrożona. Wezwał nawet do stworzenia globalnych ram regulacyjnych dla AI, podobnych do traktatów zawartych w sprawie broni jądrowej.
Mniej więcej w tym samym czasie rozstanie z Google ogłosił Geoffrey Hinton, nazywany „ojcem chrzestnym” sztucznej inteligencji. Teraz zamierza skupić się na ostrzeganiu przed ryzykami, jakie niosą ze sobą algorytmy, które poniekąd sam stworzył. – Zagrożenie ze strony AI dla świata może być pilniejsze niż zmiana klimatu – alarmuje Hinton.
Czytaj więcej
Sztuczna inteligencja, w tym najbardziej popularny ChatGPT może zaszkodzić zdrowiu milionów ludzi i stanowić egzystencjalne zagrożenie dla ludzkości – uważają lekarze i eksperci ds. zdrowia. Wzywają do zatrzymania jej rozwoju do czasu regulacji.