Był to najgorszy kwartał dla producentów od 2014 r., trzeci kolejny w tym roku spadek kwartalny sprzedaży — stwierdziła w raporcie międzynarodowa firma z centralą w Singapurze. Co więcej, nie wygląda na to, by szybko doszło do poprawy. Niepewne perspektywy gospodarcze skłoniły konsumentów do odroczenia zakupów drobnej elektroniki, aby mieć pieniądze na zakup tego, co jest najbardziej potrzebne. — Rynek smartfonów jest bardzo wrażliwy na zmiany popytu wśród konsumentów — wyjaśniła analityczka tej firmy, Amber Liu.
Inflacja 8,2 proc. we wrześniu w USA na skutek przegrzania gospodarki i 9,9 proc. w Europie z powodu kryzysu energetycznego, 7 proc. w Indiach i w innych regionach świata nadszarpnęła budżety rodzin, które muszą dokonywać trudnych wyborów. Smartfon to coraz większy wydatek. We Francji średnia cena wynosi już 446 euro, zwiększyła się o 17 proc. w ciągu 4 lat — ocenia firma badania rynku GfK.
Koniec roku po drugiej stronie Atlantyku, z czarnym piątkiem i świętami Bożego Narodzenia nie zapewni odbicia się sprzedaży. — W tym okresie konsumenci, którzy odsunęli większe zakupy na później, będą liczyć na większe promocje i niższe ceny modeli z poprzednich lat — uważa Sanyam Chaurasia z Canalys. — W porównaniu z dużym popytem w ubiegłym roku, końcówka bieżącego powinna być spokojna ale stabilna. Za wcześniej też mówić o zmianie tendencji w IV kwartale — dodał.
W ostrej konkurencji z Applem w 2020 i 2021 r. Samsung wygrał znowu tym razem, zapewniając sobie 22 proc. udziału (21 proc. rok wcześniej) w rynku agresywnymi akcjami promocyjnymi, przed gigantem z Kalifornii z 18 proc. (15 proc. przed rokiem), chińskimi Xiaomi z 14 proc, Oppo z 10 proc. i vivo z 9 proc. Przykładowo, iPhone 14+ Apple'a kosztuje od 1300 do 2100 euro zależnie do opcji, Amerykanie zamierzają zmniejszyć jego produkcję.