Ta ustawa jest dyskutowana w Rosji od dekady. W tym czasie setki tysięcy rosyjskich kopaczy zasila finanse mafii kontrolującej nielegalne wydobycie na Syberii i Dalekim Wschodzie. A mafia odpala działki przymykającym na ten proceder oczy urzędnikom i mundurowym. I wszyscy są szczęśliwi. Stąd ogromny opór i lobbing za tym, by legalizacji prywatnego wydobycia w Rosji nie było.
Teraz jednak nadchodzi zmiana. Według agencji RIA Nowosti ustawa o tzw. Swobodnym wydobyciu ma zostać przyjęta do końca roku i pilotażowo uruchomiona w dawnym mateczniku sowieckiego Gułagu - obfitującej w złoto, srebro i inne szlachetne metale, Kołymie.
Zgodnie z opracowaną koncepcją, Rosjanie zarejestrowani, jako indywidualni przedsiębiorcy, będą mogli wydobywać złoto i inne metale szlachetne. Będą mogli je czerpać z głębokości do 5 metrów w sposób nieprzemysłowy, czyli tak, jako to się robiło za czasów Jacka Londona w Klondke.
System alokacji działek będzie zorganizowany analogicznie do przepisów ustawy zwanej popularnie „hektar Dalekiego Wschodu dla każdego", która stworzyła obywatelom federacji możliwość bezpłatnego otrzymania hektara zima na bezkresnych obszarach Syberii i Dalekiego Wschodu. Chętny na złotonośną działkę można wybrać odpowiednie terytorium za pośrednictwem specjalnego elektronicznego systemu informacyjnego. Maksymalną wielkość działki ustalą władze poszczególnych regionów. Ustawa określa ten obszar do maksimum 10 hektarów.
Równocześnie ministerstwo finansów przygotowuje projekt ustawy o wprowadzeniu podatku od działalności rzemieślniczej. Według gazety Izwiestia koncepcja ta zostanie uwzględniona w Ordynacji podatkowej. Działalnością rzemieślniczą stanie się, więc poszukiwanie i wydobywanie metali szlachetnych, takich jak złoto, srebro, platyna i metale z grupy platynowców, które są prowadzone przez obywateli Rosji zarejestrowanych, jako indywidualni przedsiębiorcy.