W piątek cena gazu na rynku dnia następnego Towarowej Giełdy Energii (TGE) przekroczyła 190 zł za 1 MWh (megawatogodzinę). Tymczasem miesiąc temu była poniżej 160 zł, a dwa miesiące temu wynosiła ok. 120 zł. Ogromną skalę zwyżek widać, gdy porówna się obecne kursy z tymi sprzed roku. Wówczas cena oscylująca w pobliżu 30 zł to był standard.
Na obecnej sytuacji najwięcej może skorzystać PGNiG, a stracić Grupa Azoty. – Nawozowy koncern nie jest w stanie przerzucić rosnących cen gazu na ceny finalnego produktu tak szybko, jak rosną spotowe notowania gazu. W przypadku PGNiG mamy do czynienia z przesunięciem środka ciężkości w spółce na wydobycie, zwłaszcza w Norwegii, więc wysokie ceny gazu powinny się przekładać na mocny wynik – uważa Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao.
PGNiG zauważa, że notowania błękitnego paliwa na rynkach terminowych wskazują, iż obecne wysokie ich poziomy utrzymają się nawet do końca I kwartału 2022 r. Czy firma na tym zarobi? „Wzrost cen gazu wpływa pozytywnie na wyniki w segmencie poszukiwań i wydobycia, natomiast w segmencie obrotu i magazynowania oznacza jednocześnie wzrost kosztów pozyskania gazu i przychodów z jego sprzedaży" – informuje biuro public relations PGNiG. Dodaje, że na wyniki ostatniego z tych biznesów wpływ ma również poziom taryfy na sprzedaż paliwa gazowego spółki zależnej PGNiG OD.
Obecnie najwięcej błękitnego paliwa zużywa w Polsce grupa Orlen. Koncern uważa, że decydującym czynnikiem dla notowań tego surowca w perspektywie najbliższych kilku miesięcy będą poziomy dostaw do Europy. „To, jak finalnie ceny surowców przełożą się na wyniki grupy Orlen, nie jest jednoznaczne. Efekt końcowy zależy m.in. od sytuacji konkurencyjnej czy też polityki hedgingowej" – zauważa biuro prasowe Orlenu.
Przypomina, że gaz jest dla koncernu surowcem do produkcji rafineryjnej, petrochemicznej i energii elektrycznej. W tym też zakresie wzrost cen przekłada się na wzrost kosztów.