PKO BP rozpoczął wysyłanie frankowiczom wezwań do zapłaty, żądając nie tylko zwrotu kapitału w razie unieważnienia przez sąd umowy, ale też opłaty za to, że klient przez kilkanaście lat mógł z niego korzystać – wynika z nieoficjalnych informacji.
Uniknąć przedawnienia
Najprawdopodobniej skala tego zjawiska nie jest duża, wezwania trafiają głównie do niektórych klientów frankowych PKO BP, którzy w sądzie kwestionują umowę kredytu mieszkaniowego i chcą jej unieważnienia. Bank zastrzega, że w razie braku zapłaty we wskazanym terminie wystąpi z pozwem do sądu. W niektórych przypadkach kwota żądanej opłaty jest spora i może sięgać nawet ponad 60 proc. wartości kapitału wypłaconego początkowo kredytobiorcy. PKO BP do zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" nie odniósł się do sprawy.
Wprawdzie od początku października bank ten, jako jeden z niewielu w Polsce, daje kredytobiorcom możliwość zawarcia ugody na bazie pomysłu KNF, jednak ma sporo frankowych spraw w sądach. Było ich 10,8 tys. na koniec września, co oznacza, że pozwami objętych jest 11 proc. jego umów tego typu. W przypadku części roszczenia banku o zwrot kapitału w razie unieważnienia umów przez sąd mogą niebawem się przedawnić i domagając się opłaty, bank próbuje przerwać bieg przedawnienia. Utrata wypłaconego klientowi kapitału w razie przedawnienia to czarny sen bankowców.
Czytaj więcej
Największy bank polski rozpoczyna oferowanie porozumień pierwszym frankowiczom. Kredyt po przekształceniu na złotowy będzie rozliczony tak, jakby od początku był zaciągnięty w złotych.