Gerharda Schrödera oburzyły słowa, że jest opłacany przez Putina i dlatego usiłuje zaprzeczać, iż doszło do próby otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Wygłosił je sam Nawalny w wywiadzie dla tabloidu „Bild". – Bycie lobbystą Putina to jedna sprawa. Obecnie próbuje on bronić morderców – powiedział o byłym kanclerzu.
To z kolei odniesienie do słów Schrödera, że sprawa otrucia Nawalnego nie jest do końca wyjaśniona z braku niepodważalnych dowodów. Mówiąc to, były kanclerz musiał już znać wyniki zarówno niemieckich, jak i dwóch zagranicznych laboratoriów, stwierdzających, że najbardziej znanego krytyka Kremla truto nowiczokiem.
Najbardziej jednak rozgniewało byłego lidera niemieckich socjaldemokratów wyrażone przez Nawalnego podejrzenie, że dostaje z Rosji „ukryte płatności". – Sam mówi, że nie ma na to żadnych dowodów – wyjaśnił Schröder, zapowiadając kroki prawne. Nie przeciw Nawalnemu, ale „Bildowi", bo rozprzestrzenia on nieprawdziwe informacje bez uzyskania opinii samego zainteresowanego.
Pieniądze i przysługi
Były kanclerz jest od lat powszechnie krytykowany w Niemczech za zaangażowanie się w działalność rosyjskich gigantów energetycznych Gazprom i Rosnieft. Posadę szefa rady nadzorczej spółki Nord Stream należącej do Gazpromu, sterowanego bezpośrednio z Kremla, objął kilka miesięcy po przegranych wyborach w 2005 r. Kontrakt miał opiewać na 250 tys. euro rocznie plus liczne wydatki. Byłemu szefowi rządu zarzucano wtedy, że forsował projekt pierwszej nitki gazociągu, licząc na przyszłe osobiste korzyści.
Podobnie było z budowaną obecnie drugą nitką, budzącą znacznie więcej kontrowersji niż pierwsza. To Schröder, wykorzystując w 2017 r. znajomość z Brigitte Zypries kierującą resortem gospodarki (byłą minister sprawiedliwości w jego rządzie), miał ją skłonić do pilnego spotkania z Aleksiejem Millerem, szefem Gazpromu. Tego rodzaju lobbing utorował drogę do Nord Stream 2. Niedługo później Schröder został szefem rady nadzorczej Rosnieftu, największego rosyjskiego koncernu naftowego.