Patent prezesa

Ledwo nowy prezes Telewizji, Ryszard Miazek, podstawił swoje wątłe barki, aby wydźwignąć na nich największy środek społecznej komunikacji ku nieznanym dotąd wzlotom, rzuciła się na niego dziennikarska tłuszcza, szargając i sobacząc. Wszyscy na Miazka. (...) Miazga z Miazka budzi moje największe zdziwienie, a także zdecydowany sprzeciw.

Aktualizacja: 26.12.2021 23:25 Publikacja: 24.12.2021 06:00

Patent prezesa

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Byłaby ona usprawiedliwiona, gdyby Ryszard Miazek przez całe życie był orędownikiem niezależności telewizji, gdyby walczył o dziennikarskie swobody, prawo do krytyki i gdyby, będąc członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, atakował prezesa Walendziaka za wykroczenia przeciw tym ideałom, i teraz nagle, po otrzymaniu nominacji, zmienił zdanie. Nie wydaje się, aby taka przemiana zaszła w Miazku z dnia na dzień, nic także nie wskazuje, że nowy prezes, jak Konrad Wallenrod, maskował się, udawał liberała i zwiódł wszystkich, łącznie z tymi, którzy go mianowali.

Skąd więc to oburzenie? Żyjemy podobno w państwie demokratycznym, w którym obowiązują określone procedury wyłaniania prezesów telewizji. Jeśli z tych procedur wyłania się Ryszard Miazek, to on sam jest ostatnią osobą, którą można by o to obwiniać. Zresztą, trzeba patrzeć na całą historię optymistycznie. Positive thinking. Jeśli Miazek mógł zostać prezesem, to znaczy, że każdy może i że Polska jest państwem równości społecznej. I ty możesz być Miazkiem, prezesem, ministrem, premierem i prezydentem.

Poza tym, wydaje mi się, że Miazek ma zalety, które w ogólnym zamieszaniu, ale przecież nie bez złej woli zabierających głos w tej sprawie, umknęły publicznej uwadze. Nowy prezes Telewizji jest mianowicie prawdomówny, uczciwy i prostoduszny. Każdy inny na jego miejscu składałby górnolotne deklaracje, obiecywałby telewizję niezależną, krytyczną, oddaną służbie publicznej – a po cichu robiłby swoje. Manipulowałby, tyranizował pracowników, narzucał im jedynie słuszną linię, wywalał z pracy pod wymyślonymi pretekstami. A Miazek nie. Miazek nic nie kombinuje, nic nie kręci, zapowiada, co będzie robił i wierzę, że słowa dotrzyma. (...)

Prezesura Miazka jest poza tym wielką szansą dla telewizji. Dzięki niemu TVP może sięgnąć po nowy wymiar i stać się przykładem do naśladowania dla innych telewizji publicznych w państwach, których społeczeństwa są już zmęczone krytykanctwem, czarnowidztwem i mizantropią telewizyjnych dziennikarzy i marzą przed zaśnięciem o takiej interpretacji rzeczywistości, która natchnęłaby je radością życia i wiarą w lepszą przyszłość.

Czytaj więcej

Albo nas powieszą, albo nam postawią pomniki

Prezesie Miazek, nie cofajcie się w pół drogi. Nie dajcie się zastraszyć. Z kraju, w którym dwa programy telewizji publicznej szarpią najbardziej szacownych polityków, ośmielają się ich krytykować bez pardonu i zadawać bezczelne pytania, nie mając po temu żadnych uprawnień, z tej otchłani rozpasania dziennikarskiego, w której polityk nie tylko nie może mieć kontaktów z obcym wywiadem albo dokonywać milionowych nadużyć, ale nie może nawet mieć kochanki, ani ukraść w sklepie szamponu dla psa, żeby o tym od razu nie mówiono w dziennikach, wołam: tak trzymać! Telewizja przyjazna politykom jest wynalazkiem genialnym, ponieważ potraktowani przychylnie w telewizji politycy będą pogodni i przyjaźni społeczeństwu. A społeczeństwo niczego tak nie potrzebuje, jak życzliwości i spolegliwości polityków.

Obawiam się jednak, że nie wystarczy przywołać dziennikarzy do porządku, udzielić im instrukcji i pogrozić. Dziennikarze, zwłaszcza telewizyjni, to plemię podstępne i zdradzieckie. Mogą robić aluzje, mogą dwuznacznie akcentować słowa, mogą robić miny albo mrugać znacząco, tłumacząc się zapaleniem spojówek. Uważam, że telewizję trzeba oddać bezpośrednio w ręce polityków, dopiero wówczas będzie dla nich naprawdę przyjazna.

Widzę już oczami duszy dziennik, w którym wiadomości krajowe nie tylko są osobiście napisane przez zainteresowanych, ale także przez nich czytane. Dziennik otwiera prezydent Kwaśniewski, który mówi o swojej wytężonej pracy, wysiłku i odpowiedzialności. Następnie premier Cimoszewicz przedstawia działania rządu. Prezes Pawlak pokazuje wkład PSL. Minister Kołodko ubolewa, że mimo jego osobistej dobroci i gołębiego serca wszyscy obywatele są oszustami podatkowymi. W części publicystycznej posłanka Sierakowska prowadzi transmisję z przesłuchania ministra Milczanowskiego przez Dziewulskiego w Lasach Kabackich, w czasie którego Milczanowski przyznaje się, że jest bratem Ałganowa. Prognozę pogody, niepomyślną dla rolnictwa, czyta resortowy minister, uzasadniając konieczność zwiększenia subwencji dla gospodarstw rodzinnych. Na koniec prezes Miazek chwali telewizję.

Czytaj więcej

Apel w sprawie pułkownika Kuklińskiego

W takim programie politycy istotnie czuliby się, jak u pani Miazkowej na herbatce, a telewidzowie, jako nie zaproszeni, mogliby pójść na spacer z korzyścią dla zdrowia.

Pozostaje do rozwiązania problem, co robić z politykami zagranicznymi. Czy zagranicznych można krytykować, czy też również należy traktować ich przychylnie, a jeśli tak, to czy wszystkich, a jak nie wszystkich, to których. Jak być równocześnie przyjaznym dla Basajewa i Jelcyna, Peresa i Asada, Clintona i Castro? Najlepiej w ogóle o nich nie mówić. Nasi, przepojeni życzliwością promieniującą z Woronicza, wystarczą nam za cały kosmos. Oto patent nowego prezesa. Ja także odetchnę z ulgą – wyjaśni mi się wreszcie zagadka etymologicznej bliskości sformułowań: telewizja publiczna i dom publiczny. Wszystko dzięki Miazkowi.

Maciej Rybiński (1945–2009)

Dziennikarz, publicysta, przez wiele lat felietonista „Rzeczpospolitej", satyryk i scenarzysta (serial „Alternatywy 4")

27 kwietnia 1996

Byłaby ona usprawiedliwiona, gdyby Ryszard Miazek przez całe życie był orędownikiem niezależności telewizji, gdyby walczył o dziennikarskie swobody, prawo do krytyki i gdyby, będąc członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, atakował prezesa Walendziaka za wykroczenia przeciw tym ideałom, i teraz nagle, po otrzymaniu nominacji, zmienił zdanie. Nie wydaje się, aby taka przemiana zaszła w Miazku z dnia na dzień, nic także nie wskazuje, że nowy prezes, jak Konrad Wallenrod, maskował się, udawał liberała i zwiódł wszystkich, łącznie z tymi, którzy go mianowali.

Pozostało 90% artykułu
#1500PlusMinus
Mój brat obalił dyktatora
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Jestem energetycznym wampirem
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Sześć spotkań z Lechem Kaczyńskim
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Izrael narodził się w Polsce
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
#1500PlusMinus
Mafia bardzo kulturalna