- Pacjenci relacjonują, że włosy wyłażą garściami. Nie mogą nawet ich dotknąć, bo zostają im w dłoniach – powiedziała Onetowi prof. Dorota Krasowska, dermatolog. - Powikłanie pojawia się średnio w trzecim miesiącu od infekcji. Jest dosyć odległe, pacjenci często zapominają już, że chorowali.
Wpływ ma na to przede wszystkim przebycie samej infekcji. – Czynnikiem ryzyka jest gorączka i bardzo silny stres związany z dużymi obawami o własne zdrowie i życie. Pod ich wpływem mieszki włosowe ulegają zanikowi – wyjaśniła prof. Krasowska.
Część kobiet i mężczyzn cierpi na androgenowe wypadanie włosów, które uzależnione jest od hormonów. – Infekcja COVID-19 bardzo nasili wszystkie wypadanie włosów, powstających w innych mechanizmach, co może skutkować tym, że włosy będą bardziej wypadać – twierdzi dermatolog.
Podstawowe leczenie wypadania włosów polega na uzupełnieniu witamin i suplementów w związku z brakiem żelaza. Jest też możliwość specjalnej terapii światłem. Lampy ledowe, których fale docierają nawet do 6 mm w głąb skóry, gdzie są zlokalizowane mieszki włosowe, pobudzają wzrost mieszka włosowego, jego regenerację i lepsze ukrwienie.