David Elliott, minister do spraw sytuacji nadzwyczajnych Nowej Południowej Walii, ma nadzieję, że prognozy ekspertów sprawdzą się i opady utrzymają się. Obecnie w tym stanie Australii występują one w 24 miejscach. - Choć spowodowało to wiele szkód, jednocześnie znacząco ułatwiło to walkę z ogniem - powiedział. - Jest nadzieja, że do połowy lub do końca tygodnia doprowadzi to do ugaszenia pozostałych pożarów - dodał.
Na początki stycznia, w szczytowym momencie, Nowa Południowa Walia walczyłaa z ogniem w niemal 150 miejscach. W całej Australii w sumie spłonęło 12 milionów hektarów buszu, w wyniku czego zginęły 33 osoby.
Intensywne opady ułatwiają obecnie walkę z pożarami, ale wiąże się z tym także ryzyko powodzi oraz lawin błotnych. Prawie 60 tysięcy gospodarstw w Nowej Południowej Walii zostało z tego powodu odciętych od prądu.