Proszę protestować, ale też wspomnieć, czego możemy się spodziewać w przyszłym roku w związku z pana twórczością.
Lista wydarzeń jest bogata. Trwa seria moich wystaw, jedna z nich jest teraz w Wilnie, a potem trafi do Szauli i Ciechanowa. Ekspozycje rysunków o tematyce azjatyckiej planuję na 4 kwietnia w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, do czego zdążył mnie namówić jeszcze Andrzej Wajda. Będzie to summa moich azjatyckich doświadczeń. Dużą wystawę malarską planuję w Brukseli. Mój znajomy, nowojorski galerzysta, otworzył tam nową galerię. Planuję też wiele innych wystaw i wydawnictw.
Na co pan się zdecydował pośród swojego gigantycznego dorobku?
Najbardziej zaawansowany jest album o Maćkowej Rudzie, gdzie moja obecność trwa już ponad trzydzieści lat. Przez to miejsce przewinęło się wiele plenerów, przedstawień teatralnych, koncertów i spotkań. Gościło tu wielu wybitnych ludzi. Chcę stworzyć kronikę tego miejsca. W Suwalskim Ośrodku Kultury SA eksponowane moje Teatralia – scenografie teatralne i operowe. W Operze Białostockiej trwa wystawa moich fotografii z wyprawy do Kraju Chabarowskiego z 1958 roku. Myślę, że za tym również pójdzie wydanie albumu. Nie mogłem opublikować fotografii, kiedy powstały, ponieważ, jak mi powiedziano, zbyt mało było w nich przemysłu. Mam ponad 11 tysięcy zdjęć dokumentujących Manhattan lat 80-tych. Chciałbym wydać o nim książkę. Mam też zamiar opracować album o koniach wschodnich, które hoduję w Maćkowej Rudzie od ćwierć wieku.
Już choćby z tego, co usłyszeliśmy – wynika jasno, że jest pan twórcą o renesansowych zainteresowaniach. Co, pana zdaniem, uformowało tę pana wszechstronność?
Trudno powiedzieć. Osoba nieprzyjazna powie, że egotyzm. Mamy energię, którą chcemy potwierdzić swoją obecność na świecie. Poza tym ciekawość życie powoduje, że człowiek próbuje smakować różnych jego dziedzin. Brałem udział w ekspedycjach wysokogórskich, byłem sternikiem morskim. W dziedzinach sztuk wizualnych próbowałem wszystkich rodzajów ekspresji.