Protesty poszczególnych grup zawodowych, które czasem przeradzały się w strajki powszechne, miały ogromny wpływ na życie powszednie w Polsce A.D. 1920.
Widać to także w pierwszym wydaniu „Rzeczpospolitej", w którym główną wiadomością z dnia jest relacja ze strajku kucharzy, odmawiających pracy w święta, w tym Boże Ciało. Narażając przy tym wielu warszawiaków bez gospodarstwa domowego na regularny głód.
Równocześnie na ulicy Śniadeckich Związek Robotników Chrześcijan przyjął „rezolucję przeciw odezwie komunistycznej, nawołującej do strajku powszechnego", które komuniści próbowali wywoływać w Polsce w czasie wolny polsko-bolszewickiej. Bardzo dotkliwe strajki były też organizowane w zakładach użyteczności publicznej. Dlatego 11 czerwca 1920 roku dowództwo warszawskiego garnizonu wyznaczyło wojskowych kierowników elektrowni, gazowni i wodociągów, aby je uruchomić po tym, jak przestały one działać w proteście przeciwko niskim zarobkom. Po tym, jak do strajku dołączyły Tramwaje Warszawskie, stolica dosłownie stanęła bez transportu i prądu. Negocjacje w sprawie podwyżek toczyły się w ministerstwie pracy przez całą noc przy świecach, aż do osiągnięcia porozumienia.
W późniejszych latach powodem tych protestów była urzędowa procedura ustalania corocznego wzrostu wynagrodzeń robotników o wskaźnik inflacji i wzrostu kosztów utrzymania.
Prym w tych protestach wiedli górnicy, hutnicy i pracownicy przemysłu metalurgicznego. Bywało, że podwyżki wywalczone przez górników Górnego Śląska już bez potrzeby rozpoczynania strajku były przenoszone na górników pracujących w Zagłębiu Krakowskim.