„Dajcie wodę!" – ataman miejscowych kozaków Siergiej Akimow z takim plakatem pikietował pod miejscowym parlamentem.
W Rosji organizacje kozackie są silną podporą władz, ale na półwyspie już w ponad 30 miejscowościach wprowadzono racjonowanie. Najgorzej jest w północnej i centralnej części Krymu (w okolicach Symferopola), ale brak wody pitnej odczuwają nawet kurorty na wybrzeżu, w tym Ałuszta.
Tam, gdzie jeszcze cieknie z kranu, jest ona coraz gorszej jakości.
Z powodu rosyjskiej agresji Ukraina w 2015 roku zamknęła tamą Kanał Północnokrymski, który dostarczał 80–85 proc. potrzebnej wody. Przez pierwsze lata półwysep wychodził z blokady obronną ręką. Ale ubiegłoroczna zima była bezśnieżna, a od wiosny nie ma opadów deszczu. Zbiorniki wodne wypełnione są w 1/5–1/6, a niektóre zupełnie wyschły. Na dnie Zbiornika Symferopolskiego próbowano zorganizować koncert, by przyciągnąć uwagę moskiewskich władz.
– Trzeba było prowadzić rozmowy (z Ukrainą – przyp. red.). A oni (rosyjskie władze Krymu – przyp. red.) mówili, że woda z Kanału Północnokrymskiego jest nam niepotrzebna. No i doczekaliśmy się tego, że u nas racjonują wodę, a ona z każdym dniem jest coraz bardziej brudna – denerwuje się ataman Akimow.