Przewoźnik podał o stracie operacyjnej 815 mln euro w ciągu pierwszych 3 miesięcy, w marcu, gdy na świecie wprowadzano zakazy lotów, strata wyniosła 560 mln. „W związku z wysokim poziomem niepewności co do czasu trwania pandemii i jej wpływu na warunki makro grupa wycofała wcześniejsze prognozy dla 2020 r. " — podała w komunikacie o wynikach kwartału. Teraz przewiduje wolną poprawę latem, w II kwartale moce będą mniejsze o 95 proc. w III kwartale o 80 proc., a popyt na przewozy wróci do dawnego poziomu za kilka lat.
W całym roku grupa zakłada stratę operacyjną EBITDA, w związku z kryzysem zmniejszy inwestycje i koszty o 350 mln euro co miesiąc w II kwartale. Poza pomocą od państwa pracuje nad nowym biznesplanem odzyskania konkurencyjności w głęboko zmienionych warunkach na świecie.
Prezes Benjamin Smith powiedział Reuterowi, że Air France zacznie rozmowy ze związkami zawodowymi o ewentualnym zmniejszeniu zatrudnienia. W czerwcu odbędzie się posiedzenie organu prognoz zatrudnienia i kwalifikacji GPEC dla omówienia potrzeb, a taki rodzaj narady często poprzedza plany dużych zwolnień. Smith nie chciał podać konkretów, stwierdził, że grupa ustaliła już możliwe dobrowolne odejścia z pracy. Wiceminister transportu, Jean-Baptiste Djebbari stwierdził, że prezes Smith ma prawo poruszyć kwestię zatrudnienia w linii odczuwającej trudności. — Zrobi to jasno i przejrzyście na spotkaniu ze związkowcami — powiedział w kanale France 2.
Pomoc publiczna budzi niesnaski związkowców
Władze Francji przyznały pomoc 7 mld euro Air France, a rząd Holandii obiecał KLM 2-4 mld. Sprawa ta wywołała wzrost napięcia w przewoźniku. Szef związku zawodowego w KLM, Dario Fucci zasugerował w mediach holenderskich, że należałoby poluzować stosunki obu linii w grupie w reakcji na eksplodujący dług w Air France. — Trzeba zmienić przedmałżeńską umowę — powiedział dziennikowi „De Telegraaf' — Chcemy razem kupować paliwo i sprzedawać bilety, to wszystko — dodał.