Fiasko umowy zmusiło Embraera do szukania nowych sojuszników w trudnej sytuacji, gdy pandemia zniweczyła popyt na podróże lotnicze. Kierownictwo Embarera oświadczyło, że związek „używa bezpodstawnych twierdzeń i wypacza informacje, aby wywołać zamęt w opinii publicznej i wśród pracowników firmy". Dodało, że związek musi dopiero udowodnić swe zarzuty.
Pozew jest kolejnym problemem Embraera po zerwaniu umowy przez Amerykanów — pisze Reuter. Zgodnie z umową podpisaną w 2018 r. Boeing miał kupić 80 proc. w dziale samolotów regionalnych, aby móc konkurować z Airbusem, który kupił podobny dział kanadyjskiego Bombardiera. Przeciwko umowie występowały różne ugrupowania w Brazylii, było też kilka procesów i werdyktów blokujących transakcję, uchylanych z kolei przez sądy wyższej instancji, w ostatniej chwili w kwietniu Boeing zrezygnował, obie strony zrzucają na partenra winę za to fiasko.
W pozwie zarzucono zarządowi Embraera, że pozwolił Boeingowi tak postępować, co wyglądało na szpiegostwo przemysłowe, bo amerykańscy inżynierowie pracowali z działem badawczo-rozwojowym w czasie, gdy wyglądało na to, że dojdzie do umowy. Działalność zarządu prowadzi teraz do miliardowych strat i przerzuca koszt niekompetencji na pracowników — zarzucono w pozwie.
Na skutek pandemii Embraer jest teraz na utrzymaniu rządu, który udzielił mu pożyczki 600 mln dolarów i negocjuje z firmą program ratunkowy. W ostatnim kwartale Embaer stracił 210 mln dolarów.